Krzysztof Lech 29-09-2009, ostatnia aktualizacja 29-09-2009 13:09
Południowo - wschodni kraniec Polski fascynuje nie tylko dziewiczą przyrodą, ale również przepięknymi budowlami sakralnymi. Ich małe repliki znajdziemy w jednym miejscu – w Myczkowcach.
autor: Krzysztof Lech
źródło: Życie Warszawy
Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach poświęcono Janowi Pawłowi II, stąd jego pomnik pomiędzy miniaturowymi świątyniami
autor: Krzysztof Lech
źródło: Życie Warszawy
Miniatura kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP w Lutczy wygląda lepiej niż oryginał
autor: Krzysztof Lech
źródło: Życie Warszawy
W ubiegłym roku makiety architektury drewnianej obejrzało ponad 40 tys. turystów
Tereny te, na których spotykał się katolicko - łaciński zachód z bizantyjsko - ortodoksyjnym Wschodem, od wieków zamieszkiwane były przez ludność zróżnicowaną pod względem etnicznym: Bojków, Łemków, Pogórzan, Dolinian, polsko - ruskie grupy mieszane. To ludzie wyznający różną wiarę, a co za tym idzie, również budujący świątynie w różnym stylu. Dlatego w Bieszczadach i okolicy powstały wspaniałe cerkwie, kościoły. Tutaj też utworzono niezwykły ośrodek, którego pomysłodawcą jest ksiądz Bogdan Janik. Wędrując po Bieszczadach, koniecznie trzeba to miejsce odwiedzić.
Do Ośrodka Caritas w Myczkowcach trafiłem trochę przez przypadek, za namową znajomego, który opowiedział mi o fenomenalnych małych budowlach sakralnych z okolic pogranicza polsko - słowacko - ukraińskiego.
Z Sanoka jadę w kierunku Krościenka. Mijam Lesko i w Uhercach skręcam w prawo – drogowskaz na Myczkowce. Tam do celu podróży kieruje mnie mała strzałka z napisem „Ośrodek Caritas”. Przez chwilę mam kamienistą drogę, ale nie przejmuję się tym. Wkrótce jestem na miejscu. Ośrodek zajmujący 8 hektarów powstał w 1994 r.
– Wcześniej w tym miejscu było osiedle dla robotników budujących zaporę w Myczkowcach i Solinie. Od 1969 r. stacjonował tam pułk wojska, który wznosił nad Soliną ośrodek MON, aż w końcu teren zakupiła Kuria Rzeszowska – wyjaśnia ksiądz Bogdan Janik, dyrektor Ośrodka Caritas Myczkowce. – Organizujemy kolonie dla dzieci. W ciągu roku odpoczywa tu ok. 2600 młodych ludzi. Odbywają się też rekolekcje, zielone szkoły, z ośrodka korzystają również emeryci, organizujemy kursokonferencje.
Jednak ksiądz Janik postanowił obiekt uatrakcyjnić. – Będąc 13 lat temu w Rimini we Włoszech, zobaczyłem „Italię w miniaturze”, czyli na niewielkim terenie postawione małe repliki znanych włoskich budowli – opowiada. – Zacząłem zastanawiać się nad stworzeniem czegoś podobnego w Polsce. Chciałem bieszczadzkim turystom przybliżyć budownictwo sakralne z pogranicza polsko - słowacko - ukraińskiego. Postanowiłem stworzyć ośrodek z miniaturami kościołów i cerkwi, które istnieją na tym terenie. Tak powstało Centrum Kultury Ekumenicznej im. Jana Pawła II – dodaje. Na dziesięciu wzgórzach zostały ustawione makiety najstarszych drewnianych kościołów, cerkwi prawosławnych i greckokatolickich z terenów południowo - wschodniej Polski oraz sąsiadów ze Słowacji i Ukrainy. Pośrodku stoi duży pomnik Jana Pawła II.
Centrum otwarto 16 października 2007 roku, czyli w 29. rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża. Od dwóch lat, co roku, tego dnia organizowane tu są spotkania ekumeniczne. Przyjeżdżają księża katoliccy, prawosławni, greckokatoliccy.
– Obecnie mamy 140 obiektów w skali 1 : 25. Wykonuje je zespół pod kierunkiem Janusza Kuliga, stolarza i artysty z Malawy. Docelowo będzie 160 małych kościołów i cerkwi – zapowiada ksiądz Janik.
Fundamenty małych budowli wykonywane są głównie z drewna dębowego. Podstawowa konstrukcja składa się z płyty wodoodpornej, którą pokrywa się deseczkami z drewna modrzewiowego czy blachą, tak jak w oryginale.
– Przy budowie makiet korzystamy z dokumentów konserwatorów zabytków. Jeżdżę też osobiście i robię zdjęcia poszczególnym świątyniom, zwracając uwagę na szczegóły. W niektórych przypadkach, kiedy nie było opisu danej budowli, przy pomocy lasera dokonywaliśmy szczegółowych pomiarów obiektów i na tej podstawie tworzyliśmy dokumentację – opowiada ks. Bogdan.
Ośrodek jest wyjątkowy, zrobiony z niesamowitym smakiem i wyczuciem. Atmosfery dodają dźwięki wydobywające się z małych ukrytych w atrapach skał i kamieni głośników. Usłyszymy delikatne śpiewy cerkiewne, kazania, a także głos naszego papieża i ukochaną przez niego pieśń „Barka”.– Dźwięk dopełnia ekspozycję, dodaje jej sakralnego charakteru. Głośniki postanowiłem ukryć w skałach, bo ważna jest estetyka obiektu. Nie można było postawić wielkich kolumn – wyjaśnia ks. Janik.
Centrum jest otwarte w godz. 9 - 17. Natomiast w lipcu i sierpniu w godz. 9 – 19. Gdyby ktoś chciał zobaczyć nocny wygląd ekspozycji, może wcześniej uzgodnić to e-mailem czy telefonicznie. Wstęp w formie cegiełki kosztuje: dorośli - 5 zł, dzieci - 2 zł.
Dwa razy do roku – jesienią i wiosną – minibudowle poddawane są konserwacji. Budowa jednej makiety, w zależności od jej skomplikowania, trwa od kilku dni do dwóch tygodni. Najwięcej czasu potrzeba na zgromadzenie dokumentacji.
Po chwili rozmowy z księdzem Janikiem szybko przekonuję się, że ten miły i sympatyczny człowiek jest niezwykły i ma głowę pełną pomysłów. Oprócz „miniskansenu sakralnego”, jak nazwałem Centrum Ekumeniczne, w drugim krańcu ośrodka w Myczkowcach znajduję kolejną atrakcję – minizoo. Część zwierząt to prezenty z krakowskiego zoo. Kozy żyją tu np. w symbiozie z bocianem, kaczki i gołębie z królikami. Są daniele, sarny, różnego rodzaju ptaki, jest też stadnina licząca 14 koni. Wszystko dzięki operatywności ks. Bogdana i jego współpracowników, którzy pieniądze na prowadzenie ośrodka pozyskują m.in. z Ministerstwa Kultury, a także z Unii Europejskiej. W sumie zrealizowaliśmy już sześć projektów unijnych. Kolejne dwa są w przygotowaniu.
Ksiądz Janik ma już kolejne pomysły, których realizację rozpoczął.– Zaczęliśmy tworzyć również Ogród Biblijny. Podzielony będzie na część Starego i Nowego Testamentu. Znajdzie się w nim makieta świątyni Salomona, góry Synaj, góry Ośmiu Błogosławieństw, Kalwarii, Ogrodu Oliwnego. Pojawią się małe figury i tablice opisowe. Całość dopełni roślinność z tamtych terenów. Ta ciepłolubna na zimę będzie chowana do pomieszczeń – zapowiada ks. Janik.
Ogród powstaje pod kierownictwem pani Zofii Włodarczyk, prof. Akademii Rolniczej z Krakowa, która jest specjalistką od roślin biblijnych.Mimo że ośrodek w Myczkowcach nie reklamuje się w folderach, czy na targach, wieść o nim szybko się rozchodzi. W ubiegłym roku odwiedziło go 40 tys. turystów. To fenomenalne miejsce nie tylko na skalę Polski, ale i Europy. Z pewnością nieraz tam powrócę.
Życie Warszawy
Nowiny 31 stycznia 2002
W Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach na pierwszym turnusie zimowiska przebywało 265 dzieci. Wprawdzie psikusa sprawiła bezśnieżna aura, lecz i bez śniegu nie ma czasu na nudę. Jest mnóstwo zabaw, spacerów, konkursów, dyskotek i wycieczek autokarowych. Każdego dnia przez wiele godzin kryta ujeżdżalnia tętni gwarem amatorów przejażdżek.
Kto nie wyjechał, może skorzystać z wielu propozycji spędzenia ferii w mieście. Zdjęcie wykonano w rzeszowskim ROSiR.
jk
MYCZKOWCE. Ośrodek Wypoczynkowo-Rehabilitacyjny Caritas Diecezji Rzeszowskiej od soboty tętni gwarem. Na I turnusie zimowiska przebywa w nim 265 dzieci.
Na Na pierwszym turnusie mamy dzieci z Rzeszowa, Biecza, Gorlic, Jasła, Tyczyna, Sokołowa, Głogowa Młp. i Kolbuszowej. Opiekuje się nimi 26 wolontariuszy; wychowawcy, lekarze i dwie pielęgniarki – mówi ks. Bogdan Janik, dyrektor ośrodka.
Zorganizowanie wypoczynku dla tak dużej armii dzieci było możliwe dzięki wpływom ze sprzedaży świec Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, hojności sponsorów, a w znacznej mierze dzięki wolontariuszom. Wśród sponsorów pojawiło się po raz pierwszy Zjednoczenie Polek na Emigracji w Londynie.
Tradycyjnie na wypoczynek do Myczkowiec przyjeżdżają dzieci głównie ze szkół podstawowych, które jeszcze tu nie były. Ich wytypowaniem zajęły się parafie, współpracując ze szkołami i ośrodkami pomocy społecznej. Ideą przyświecającą organizatorom obozów zawsze było zaproszenie dzieci z rodzin najuboższych, pokrzywdzonych przez los, niepełnosprawnych. Tak było i tym razem. Wielu dzieciom zaraz po ich przyjeździe trzeba było zabezpieczyć ciepłą odzież i obuwie.
Wprawdzie psikusa sprawiła bezśnieżna aura, lecz i bez śniegu nie ma czasu na nudę. Jest mnóstwo zabaw, spacerów, konkursów, dyskotek i wycieczek autokarowych. Dzieci były już na zaporze w Solinie, a także w Muzeum Przyrodniczym w Ustrzykach Dolnych. Każdego dnia przez wiele godzin kryta ujeżdżalnia tętni gwarem amatorów przejażdżek.
Dużą niespodzianką dla obozowiczów jest obecność na turnusie zespołu wokalno-muzycznego „SOUL” z Sanockiego Domu Kultury, zdobywcy Grand Prix Ogólnopolskiego Festiwalu Kolęd i Pastorałek. Dzięki niemu wieczorne wspólne kolędowanie ma wyjątkowo profesjonalny poziom.
Ks. Bogdan Janik dyrektor Ośrodka Caritas w Myczkowcach:
- Stało się tradycją naszego ośrodka, że podczas ferii zimowych organizujemy w nim wypoczynek dla najuboższych dzieci z diecezji.
emes
Niedziela nr 37 z dnia 10 listopada 2000
28 sierpnia br. W Ośrodku Wypoczynkowo-Rechabilitacyjnym „Caritas” w Myczkowcach odbyło się uroczyste podsumowanie i zakończenie kolonii zorganizowanych przez „Caritas” diecezji rzeszowskiej.
W spotkaniu udział wziął bp Edward Białogłowski oraz przedstawiciele władz wojewódzkich, samorządowych, Kuratorium Oświaty, przedstawiciele firm i organizacji, które wspomogły tegoroczną akcję kolonijną.
Tegoroczny program kolonijny p.t. Tchnienie życia oparty został na motywach z życia świętego Franciszka z Asyżu. Proponował on treści wychowawcze w ramach wychowania w miłości i odpowiedzialności opartych na cnotach ewangelicznych z uwzględnieniem tematów ekologicznych. Opracowała go mgr Danuta Mazur z ZSG Rzeszów. W ramach spotkań z dziećmi były omawiane zagadnienia i problemy związane z alkoholizmem.
W koloniach wzięło udział 2000 uczestników dzieci z rodzin biednych, patologicznych, w tym 120 niepełnosprawnych. Ponadto były dzieci z Ośrodków Specjalnych i Domów Dziecka z Mrowli, Strzyżowa, Wolicy, Żyznowa, Jasła, Budziwoja, Frysztaka, Ropczyc i Rzeszowa. 350 dzieci zostało skierowanych przez MOPS-y i GOPS-y w ramach profilaktyki. 500 dzieci finansowało Kuratorium Podkarpackie dwa turnusy w Lesku i jeden w Myczkowcach. Finansowano wspierali akcję: MEN, PZZU O/Rzeszów, Zakład Energetyczny Rzeszów, Miasto Rzeszów, „Caritas” Polska, „Arca-Invesco”, „Resgraph”, Gmina Solina, Wspólnota Polska w Rzeszowie, WFOŚiGW w Rzeszowie, PZU Rzeszów, Wojewódzkie Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej w Rzeszowie, Firma „Now Ofer” – Rzeszów p. Twardzik, Golema, Wystawcy Targów „Inter-RES”, Zakład Mięsny „Janipek”, Gospodarstwo Ogrodnicze w Trzebownisku, Rzeszowska Spółdzielnia Mleczarska „RESMLECZ” w Trzebownisku, Firma „DAREX”, Hurtownia „RES-GRAPH”, „ALIMA-GERBER”, PHP „GESTA”, Hurtownia „BAĆ-POL”, Hurtownia „INTERHIT”, Helena i Marian Siwiec, Żurek Rzeszowski – Państwo Osikowie, Zakład Cukierniczy Bulanda, Sklep z zegarkami „Proimpex”, PHU „ANIA”, Stacja Paliw „ZETKA”, Rzeszowskie Zakłady Drobiarskie „RES-DROB”, Apteka P. Mazur, Wytwórnia Art., Kreślarskich „Leniar”, Poligrafia WSD, Wytwórnia Pieczywa Trwałego, Zakład Energetyczny, Zespół Elektrowni Wodnych „Solina”, EuroMed, PPHU „DRIMPEX”, Zakład Produkcyjno-Handlowy „PROMARŚ” Krosno, Pan inż. Tadeusz Stasieńko, anonimowi ofiarodawcy z diecezji. Ponadto środki pochodziły z akcji „świece Caritas”, cegiełki „Caritas”, oraz „Baranek wielkanocny”.
Opiekę sprawowało 213 osób, w tym: 7 księży, 1 siostra zakonna, 6 kleryków, 173 wychowawców, 7 lekarzy, 16 pielęgniarek, oraz 90 praktykantów z Zespołu Szkół Gospodarczych.
Nowiny 27 – 29 lipca 2001 r.
Tu nikt się nie nudzi
Myczkowce. Kolejna grupa dzieci z biednych rodzin odpoczywa na kolonii w Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym Caritas Diecezji Rzeszowskiej. – Jest supeer, chcielibyśmy przyjechać za rok – mówią zgodnie chłopcy i dziewczęta.
Od początku wakacji na dziesięciodniowe turnusy do Myczkowiec przyjeżdżają dzieci z woj. Podkarpackiego i małopolskiego. Część uczniów wypoczywa w Lesku na turnusach dwutygodniowych. – Dzieci typowane są przez parafie, instytucje wychowawcze, miejskie i gminne ośrodki pomocy społecznej – mówi ks. Bogdan Janik, dyrektor ośrodka w Myczkowcach. – Rodziny nie płacą za pobyt swoich latorośli, bo ich na to nie stać. Wszystkie koszty pokrywa Caritas przy wsparciu ludzi dobrej woli.
Program każdego dnia jest dokładnie przemyślany. Wiele zależy od pogody. Dzieci poznają Bieszczady, przyrodę, zabytki, kulturę. Wychodzą na górskie szlaki, uczestniczą w różnorakich konkursach i grach oraz zawodach sportowych. – Mamy m.in. konkursy plastyczne, wiedzy religijnej i patriotycznej – informuje ks. Janik. – Do dyspozycji są konie, boisko piłkarskie, stoły pingppongowe i wiele innych atrakcji. Dbamy o to, by nikt się tu nie nudził i wrócił do domu z bagażem miłych wspomnień.
Jednym ze sztandarowych punktów programu są wycieczki autokarowe do najciekawszych miejsc w regionie. W tym roku nie byłyby one możliwe (a przynajmniej nie w takim zakresie), gdyby nie pomoc sanockiego Autosanu. – Firma ta wyremontowała nam za darmo autobus – mówi ks. Janik. – Potrzebna była wymiana całej karoserii, której koszt wyniósł 86 tys. zł. Chcę jeszcze raz gorąco podziękować Autosanowi za ten prezent.
Łącznie podczas wakacji dzięki Caritasowi wypocznie w Bieszczadach 2500 dzieci. Podsumowanie akcji letniej odbędzie się 29 sierpnia w ośrodku w Myczkowcach. Jak zwykle będą upominki i zabawa. Przypomnijmy, że w zakończonym kilka dni temu turnusie uczestniczyło 20 dzieci, którym pobyt zafundowała spółka R-press, wydawca „Nowin”.
Krzysztof Potaczała
Rzeszów. W piątek, 23 bm., wyjechała pierwsza grupa dzieci na turnus kolonijny zorganizowany przez Caritas Diecezji Rzeszowskiej. Wyjazdy służą wypoczynkowi i zabawie, ale mają także integrować młodzież.
Turnusy kolonijne odbywać się będąc w Myczkowcach oraz Lesku. Trwać będą do ostatniego dnia wakacji, a skorzysta z nich łącznie ok. 2,5 tys. dzieci. Zakwaterowanie oraz wyżywienie zorganizowano w tamtejszych szkołach podstawowych. W koloniach bierze udział także wykwalifikowana kadra. Są to nauczyciele oraz odpowiednio przeszkoleni studenci. Wyjazdy mają charakter katolicki, stąd też dzieciom towarzyszyć będą również klerycy i księżą. – Dzieci mają możliwość wyjazdu dzięki finansowemu wsparciu MEN-u oraz Rzeszowskiego Kuratorium Oświaty – powiedziała siostra Agata z Caritas Diecezji Rzeszowskiej. – Program zależeć będzie od pogody, niemniej jednak zawarte w nim są liczne wycieczki piesze i autokarowe, w tym wyjazd nad Solinę. Jedną z atrakcji jest hipoterapia, czyli rehabilitacja, w której wykorzystywana jest jazda konna.
Kolonie zorganizowane przez Caritas mają bawić, rozwijać, ale przede wszystkim integrować młodzież. Dlatego też biorą w nich udział dzieci z ośrodków pomocy społecznej i ośrodków szkolno-wychowawczych, domów dziecka, pogotowia opiekuńczego oraz te niepełnosprawne.
(dusz)
Źródło – Listopad 1998
W dniach od 6 do 8 listopada 1998 r. W Ośrodku Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach odbył się I Ogólnopolski Zjazd Szkolnych Kół Caritas. Uczestniczyło w nim 151 delegatów z diecezji białostockiej, gnieźnieńskiej, przemyskiej, rzeszowskiej i sandomierskiej. Przybyli również studenci Studium Caritas przy Akademii Teologicznej w Warszawie – reprezentujący diecezję gdańską, toruńską, warszawską i warszawsko-praską, a także klerycy Wyższych Seminariów Duchownych z Rzeszowa i Przemyśla, którzy są zaangażowani w kleryckie grupy charytatywne, oraz studenci rzeszowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Obecnie były dwie delegatki Caritas z Ukrainy. Caritas Polska reprezentowana była przez mgr Mirosławę Łućko.
Zjazd prowadziła Caritas Diecezji Rzeszowskiej, w której powstały pierwsze w Polsce Szkolne Koła Caritas, dla których opracowano także regulamin działania. Uczestnicy Zjazdu podjęli konstruktywną dyskusję nad rolą, zadaniami, celem i funkcjonowaniem Szkolnych Kół oraz nad ich regulaminem (statutem). Jej owocem było kilka poprawek do regulaminu oraz rozliczne propozycje konkretnych form działania w szkole, parafii i w diecezji. Przedstawiciele z archidiecezji przemyskiej zaproponowali, aby hymnem Szkolnych Kół Caritas była pieśń Miłosierny jest Pan i łaskawy. Część dydaktyczną Zjazdu prowadził ks. dr Jarosław Koral z ATK w Warszawie, który wygłosił dwa referaty na temat: Kościół wobec wyzwań socjalnych okresu transformacji w Polsce oraz Charytatywna posługa młodzieży w Kościele. Z uczestnikami spotkał się oraz odprawił Mszę św. I wygłosił homilię zastępca przewodniczącego Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski ks. bp Edward Białogłowski z Rzeszowa.
Młodzież inspirowana Ewangelią nosi w sobie pragnienie i potrzebę wielkorakiej służby ludziom potrzebującym. Znakiem tego są istniejące i prowadzące bardzo ożywioną działalność Szkolne Koła Caritas, które funkcjonują na terenie szkół średnich i podstawowych. Jest szansa, że w te posługę włączy się także młodzież akademicka. W Rzeszowie zawiązała się grupa inicjatywna, która zmierza do powołania Studenckiego Koła Caritas – Caritas Akademica przy rzeszowskiej WSP. Opiekę nad tą grupą sprawują: ks. dr Andrzej Garbarz i ks. mgr Władysław Jagustyn. W Myczkowcach studenci zastanawiali się nad statutem swego Koła.
Źródło – listopad 1998
W dwa weekendy w dniach od 9 do 11 października i od 13 do 15 listopada 1998 r. Caritas Diecezji rzeszowskiej w swoim Ośrodku Wypoczynkowym w Myczkowcach zorganizowała integracyjne spotkania dla rodzin dotkniętych różnymi patologiami. W spotkaniach wzięło udział 250 osób (40 małżeństw z dziećmi).
Małżonkowie spotkali się z psychologami i pedagogami. Dziećmi zajęli się wychowawcy – wolontariusze organizując im gry, zabawy i konkursy. Dużą frajdą dla dzieci była też możliwość jazdy konnej pod okiem fachowych instruktorów. Atrakcją spotkania była zorganizowana dla wszystkich wycieczka nad zalew i zaporę w Solinie. Były też organizowane spotkania wspólne dla rodziców i dzieci, których celem było ukazanie możliwości dialogu w rodzinie, nawet wtedy, gdy jest ona dotknięta jakąś duchową chorobą. Ważnym momentem integracyjnym były wspólne nabożeństwa, podczas których dzieci miały możliwość zobaczyć modlących się rodziców – zapewne wiele z nich nie ma takiego widoku w rodzinnym domu.
Rodziny uczestniczące w spotkaniach (poza trzema wyjątkami) nigdzie do tej pory razem nie wyjeżdżały na żaden wypoczynek, dlatego też tym bardziej były wdzięczne za możliwość pobytu w Myczkowcach, który oprócz chwil wytchnienia dawał szansę odbudowy rodzinnych więzi oraz wlewał nadzieję, że przy odrobinie dobrej woli i przy wsparciu łaską Bożą można pokonać zło, które zakradło się w serca rodziców i dzieci. Rodziny wyraziły wolę uczestniczenia w dalszych takich lub podobnych spotkaniach.
Spotkania integracyjne rodzin finansowo wsparł Urząd Rady Ministrów – Minister do spraw Rodziny K. Kapera oraz Urząd Miasta Rzeszowa.
Niedziela Nr 49 (49) z dnia 6 grudnia 1998
W dwa weekendy, w dniach 9 – 11 października i 13 – 15 listopada br. Caritas Diecezji Rzeszowskiej w swoim Ośrodku w Myczkowcach zorganizowała integracyjne spotkania dla rodzin przeżywających trudności.
Wzięło w nich udział 250 osób, w tym 40 małżeństw, a pozostali uczestnicy to dzieci. Większość małżeństw pochodzi z Rzeszowa oraz z Gorlic.
Małżonkowie mieli spotkania z psychologami i pedagogami, a dziećmi zajęli się wychowawcy – wolontariusze, którzy organizowali im gry, zabawy i konkursy. Dzieci korzystały także z jazdy konnej. Wszyscy wzięli udział w wycieczce do Soliny. Były także organizowane wspólne spotkania rodziców i dzieci oraz specjalne nabożeństwa.
Spotkania finansowo wsparł Urząd Rady Ministrów – minister ds. rodziny Kazimierz Kapera oraz Urząd Miasta Rzeszowa.
Rodziny uczestniczące w spotkaniach (z trzema wyjątkami) nigdzie do tej pory razem nie wyjeżdżały na żaden wypoczynek, tym bardziej więc były wdzięczne i wyraziły ochotę uczestniczenia w takich imprezach, które oprócz wypoczynku pomagają im rozwiązać niełatwe problemy.
Niedziela Nr 25 (25) z dnia 21 czerwca 1998
Od 1 czerwca br. Przebywa w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowy Caritas w Myczkowcach grupa 110 dzieci z Ukrainy. Większość z nich przyjechała z Chmielnika, gdzie pracuje ks. Józef Kandefer, kapłan diecezji rzeszowskiej.
Wypoczynek tej grupy dzieci stał się możliwy dzięki ofiarom zebranym do skarbonek przez dzieci z diecezji rzeszowskiej w czasie Wielkiego Postu.
Opiekę nad dziećmi sprawuje 10 wychowawców z Polski, kierowniczką kolonii jest mgr inż. Anna Bereś, a opiekę duszpasterską sprawuje ks. Bogdan Janik – dyrektor ośrodka i ks. Maciej Cyran.
Źródło Nr 27 (340) z dnia 5 lipca 1998
100 polskich dzieci z Ukrainy w dniach 3 - 17.06. br. Przebywało na kolonii charytatywnej w Ośrodku Caritas w Myczkowcach. Opiekę nad dziećmi sprawowali wychowawcy z Ukrainy i wolontariusze z Polski. Dzieci w ramach wypoczynku i poznawania Polski odbyły m.in. wycieczki do Krakowa i po Bieszczadach (Solina) oraz uczestniczyły w Nabożeństwie Fatimskim i w procesji Bożego Ciała w parafii Myczkowce. Fundusze na kolonię, której współorganizatorem jest także „Wspólnota Polska” pochodziły m.in. z ofiar składanych przez dzieci podczas Wielkiego Postu do skarbonek. Warto dodać, że część wystawców na targach InterRES swoje ekspozycje przekazała dla dzieci w Myczkowcach.
Źródło Nr 4 z dnia 15 marca 1998
700 dzieci z rodzin najuboższych i z Domów Dziecka z terenu diecezji rzeszowskiej uczestniczyło w trzech turnusach ferii zimowych w dniach od 24 stycznia do 13 lutego 1998 r., jakie zorganizowała Caritas Diecezji Rzeszowskiej we własnym Ośrodku Wypoczynkowym w Myczkowcach (Bieszczady). Podczas zimowiska realizowano specjalny program wychowawczy pt. „Miłość treścią chrześcijańskiego życia” oraz program ostrzegający przed sięganiem po alkohol pt. „Potrafię Ci pomóc”. Opiekę nad dziećmi sprawowało kilku kapłanów, 60 wychowawców – wolontariuszy (nauczyciele, studenci, katecheci świeccy), 4 lekarzy i 5 pielęgniarek. Zimowisko mogło się odbyć dzięki środkom zgromadzonym przez Caritas w ramach Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, dofinansowaniu przez Kuratoria Oświaty w Rzeszowie i Krośnie oraz dzięki pomocy licznych sponsorów, do których należy także PZU, które nieodpłatnie ubezpieczyło całość zimowiska. W dniu 12.02. br. z ostatnim turnusem wypoczywających dzieci spotkał się w Myczkowcach ks. bp ordynariusz Kazimierz Górny. Dzieci opowiedziały o swoich przeżyciach oraz przedstawiły okolicznościowy program słowno – muzyczny. Poprzednie grupy dzieci odwiedził ks. bp Edward Białogłowski.
Źródło z dnia 22 lutego 1998
Podczas zimowych ferii Caritas Diecezji Rzeszowskiej zorganizowała w swoim ośrodku w Myczkowcach bezpłatny wypoczynek dla 650 dzieci z rodzin najuboższych i z Domów Dziecka. Odbyły się trzy tygodniowe turnusy. Środki finansowe na zimowisko pochodziły z Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom (ofiary za świece i kalendarze Caritas) i z dotacji Kuratorium Oświaty. Wielu sponsorów przekazało dary rzeczowe. Opiekę nad dziećmi sprawowało 60 wychowawców – wolontariuszy: duszpasterze, nauczyciele, katecheci świeccy i studenci, którzy realizowali specjalnie przygotowany program pt. „Miłość treścią chrześcijańskiego życia”. Jedną z wielu atrakcji zimowiska była nauka jazdy konnej.
Niedziela Nr 8 z dnia 22 lutego 1998
Dzieci z rodzin ubogich, wielodzietnych oraz domów dziecka, podobnie jak w latach poprzednich mogły i w tym roku skorzystać z zimowiska w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym Caritas w Myczkowcach. I turnus rozpoczął się 24 stycznia i trwał tydzień. Przebywało na nim 230 dzieci rekrutowanych przez Parafialne Zespoły Caritas i Ośrodki Pomocy Społecznej. Opiekę sprawowali nad nimi nauczyciele wolontariusze, a kierownikiem zimowiska był Tadeusz Nizioł, dyrektor SP w Słocinie. Opiekę duszpasterską sprawował ks. Bogdan Janik, dyrektor Ośrodka i ks. Janusz Miąso. W trakcie zimowiska wdrażany jest program „Miłość treścią chrześcijańskiego życia” oraz program profilaktyki antyalkoholowej. W programie zimowiska dzieci mogły skorzystać z zabaw na śniegu, zajęć świetlicowych, zwiedzania okolic Myczkowiec. Największą jednak atrakcją była jazda konna pod okiem instruktorów.
Zaplanowano trzy turnusy, w których weźmie udział blisko 700 dzieci. Z I turnusu skorzystały dzieci z dekanatów rzeszowskich, tyczyńskiegio, kolbuszowskiego i sokołowskiego. Na drugim turnusie wypoczywały dzieci z dekanatu ropczyckiego, sędziszowskiego, czudeckiego, strzyżowskiego i frysztackiego oraz dzieci z Domu Dziecka w Żyznowie, zaś na III turnusie będą dzieci z województwa krośnieńskiego, gdzie ferie rozpoczęły się tydzień później. Dzieci uczestniczą w zimowisku zorganizowanym przez rzeszowską Caritas nieodpłatnie. Stało się to możliwe dzięki akcji Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom oraz ofiarom licznych sponsorów.
Niedziela Nr 4 z dnia 25 stycznia 1998
W dniu 24 stycznia b.r. rozpoczynają się ferie szkolne dla dzieci i młodzieży. Caritas przygotowała dla dzieci z najbiedniejszych rodzin oraz dla dzieci z ośrodków specjalnych zimowisko w Myczkowcach. Dzieci na ten wypoczynek rekrutowane są przez parafialne Zespoły Caritas i Ośrodki Pomocy Społecznej. Przygotowano 600 miejsc na trzech 1-tygodniowych turnusach. Opiekę wychowawczą nauczyciele sprawują gratisowo. Nieodpłatnie opiekę medyczną zapewniają lekarze i pielęgniarki. Uczniowie Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie będą w Ośrodku w czasie zimowiska odbywali praktykę usługując dzieciom na jadalni i pomagając personelowi w kuchni. Zimowisko to jest bezpłatne. Fundusze na jego zorganizowanie pochodzą z Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom oraz od sponsorów.
Nowiny Nr 22 z dnia 2 lutego 1998
Zima zlitowała się nad turystami i gestorami ośrodków wypoczynkowych w Bieszczadach, i sypnęła trochę śniegiem. Nadal jednak nie rozpieszcza narciarzy. – Choć przeszła intensywna fala opadów, sytuacja niewiele się zmieniła – mówi dyżurny ratownik Bieszczadzkiej Grupy GOPR Edward Stasiczek. – Narciarze szukają białego, żeby trochę pojeździć. Najgrubsza pokrywa śnieżna jest na Połoninie Wetlińskiej – 55 cm, ale w pozostałych miejscowościach waha się od 10 do 30 cm. To za mało na narty.
Mimo to ruszyły wyciągi w Ustrzykach Dolnych: Laworta i Gromadzyń, w Ustrzykach Górnych, Kalnicy, Karlikowie, Dwwerniku i Rymanowie.
Dużo gorzej sytuacja wygląda w ośrodkach turystycznych. Turyści wystraszeni wcześniejszym brakiem śniegu nadal omijają Bieszczady. – Czekamy na grupy zorganizowane z Warszawy, które mają zjechać w połowie tygodnia. W tej chwili mamy tylko nielicznych turystów indywidualnych – mówi „Beton” ze schroniska „Podkowiata” w Komańczy. – Obawiam się jednak, że śniegu będzie brakować. W Komańczy nadal jest go niewiele. Sporo ludzi nam już poodmawiało, dlatego zmuszeni byliśmy oddać narty wypożyczone na ferie.
„Beton” główkuje nad programem, który urozmaici pobyt warszawiaków w Bieszczadach. Oczywiście wśród atrakcji jest kulig. – Jeśli nie uda się go zrobić na sankach, to pojedziemy ciuchcią – tak wygląda najgorszy scenariusz w „Podkowiacie”.
Nie narzekają natomiast na brak śniegu księża z rzeszowskiego „Caritasu”, który jak co roku w Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym w Myczkowcach zorganizował zimowisko dla dzieci z ubogich lub zagrożonych patologią rodzin. Program zimowiska jest urozmaicony. – W ośrodku mamy 8 koni i każde dziecko może zakosztować jazdy konnej. Pomaga im 5 instruktorów, wolontariuszy – mówi ksiądz dyrektor Bogdan Janik. – Jak poprawią się warunki śnieżne będziemy organizować kuligi i naukę jazdy na nartach. Dzieci codziennie wieczorem mają dyskotekę, rozgrywki sportowe, konkursy i festiwale. Codziennie też odprawiana jest Msza święta, w której dzieci biorą czynny udział. W trakcie zimowiska wdrażany jest program „Miłość treścią chrześcijańskiego życia” i program profilaktyki antyalkoholowej.
W czasie trzytygodniowego pobytu w Myczkowcach, finansowanego w całości przez „Caritas” diecezji rzeszowskiej i sponsorów, wypocznie w sumie ponad 700 dzieci. Na pierwszym tygodniowym turnusie przebywało 270 dzieci z Rzeszowa, Tyczyna, Kolbuszowej i Sokołowa. Obecnie do Myczkowiec zjechały dzieci z Ropczyc, Rzeszowa, Sędziszowa, Czudca, Strzyżowa i Frysztaka, a także wychowankowie Domów Dziecka z Żyznowa i Słociny. W sumie 220 osób. Na ostatnim turnusie wypocznie ponad 220 dzieci z woj. Krośnieńskiego. Opiekują się nimi ochotnicy: studenci, nauczyciele i katecheci.
(drm)
Niedziela Nr 38(38) z dnia 20 sierpnia 1998
27 sierpnia br. w Myczkowcach odbyło się zakończenie i podsumowanie Kolonii dla dzieci zorganizowanych w Ośrodku Caritas w Myczkowcach. W spotkaniu wziął udział bp Edward Białogłowski oraz wielu znamienitych gości: m.in.: Bogdan Rzońca, wojewoda krośnieński, Mieczysław Janowski, senator RP i prezydent Rzeszowa, kuratorzy województwa rzeszowskiego i krośnieńskiego, Zbigniew Sowiński – wójt Gminy Solina.
W tym roku w 7 turnusach zorganizowanych w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym Caritas w Myczkowcach wypoczywało 1800 dzieci. Opiekę nad nimi sprawowało 173 wychowawców, 7 lekarzy, 16 pielęgniarek, 6 kleryków, 7 księży, jedna siostra zakonna, a także 90 praktykantów z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. Wszyscy swoje prace wykonywali nieodpłatnie. Dzieci na kolonie były wysyłane przez parafialne Zespoły Caritas, Ośrodki Pomocy Społecznej, Domy Dziecka, Pogotowie Opiekuńcze, Zespół Szkół Specjalnych z Rzeszowa, Ognisko Wychowawcze w Budziwoju, Państwowy Zakład Wychowawczy we Frysztaku.
W czasie kolonii realizowany było program „Tchnienie życia” opracowany przez Danutę Mazur z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie, oparty na motywach z życia św. Franciszka z Asyżu.
Caritas Diecezji Rzeszowskiej zorganizował w swoim ośrodku wypoczynkowo-rehabilitacyjnym w Myczkowcach 4 turnusy darmowych kolonii dla ponad 1000 dzieci. Wyjeżdżając dzieci z rodzin ubogich i patologicznych oraz dzieci więźniów typują ośrodki opieki społecznej oraz parafie i Caritas, a opiekę sprawują – pod kierunkiem ks. Stanisława Słowika dyr. Caritas Diecezji Rzeszowskiej, ks. Bogdana Janika dyrektora Ośrodka i ks. Władysława Jagustyna – wolontariusze: katecheci, klerycy i osoby świeckie.
Kolonia ma charakter katolicki i prowadzona jest zgodnie z salezjańskim programem „Pinokio” czyli „Warto dobrym być”. Każdy turnus odwiedza bp Kazimierz Górny, ordynariusz rzeszowski. B. Ośrodek wojskowy przekazał dla potrzeb Caritas Urząd Rejonowy w Sanoku. Ośrodek o pow. 9 hektarów ogrodzony i wyposażony w kaplicę, salę konferencyjną, boiska do gier zespołowych oraz zaplecze gospodarcze (kuchnia, stołówka) jest czynne cały rok. Trwają prace adaptacyjne, ale na dziś ośrodek jest zdolny przyjąć na nocleg 350 osób.
Obecnie poza kolonią w ośrodku przebywają na turnusach grupy oazowe Rodzin Katolickich (ok. 240 osób). Jak mówi dyrektor Ośrodka ks. Bogdan Janik kolonia, jak i cały ośrodek, funkcjonuje dzięki pomocy wielu darczyńców, jak: Zakład Energetyczny w Rzeszowie, Zespół Szkół Gospodarczych im. M. Spytka Ligęzy w Rzeszowie, czy firm: Danez, Baćpol, Gospodarstwo Rolne Trzebownisko, Zakłady Mięsne „Janikpel” i wielu wielu innych.
Za tą bezinteresowną pomoc wszystkie dzieci są ogromnie wdzięczne.
Kazimierz Raba
Źródło nr 43 (252) z dnia 27 października 1996
Anna Sokolowska (kierownik kolonii): Tutaj nie potrzeba słownie deklarować miłości. Tutaj trzeba z każdym dzieckiem porozmawiać, uśmiechnąć się, przytulić... Kochane te dzieci!
Ks. Stanisław Słowik (dyrektor Caritas): Caritas znaczy miłość... O miłości jednak nie potrzebują wiele mówić ci, którzy na co dzień ją realizują.
Ks. Bogdan Janik (dyrektor ośrodka): To bardzo mozolna praca. Kiedy jestem już tak bardzo zmęczony, to przychodzą chwile, że chciałbym stąd wyjechać - choćby na parę dni. Ale przecież ktoś tu musi być i... wstać o czwartej rano, gdy trzeba jechać po zakupy
* * *
Ośrodek na starych mapach podpisywany jako „Myczkowce-Osiedle" powstał w latach 50-tych, kiedy budowano zapory w Myczkowcach i Solinie. Przez kilka lat funkcjonował jako jednostka wojskowa. Później przemianowany został na ośrodek wypoczynkowy dla rodzin wojskowych. Pod koniec lat 80-tych zaczęło brakować pieniędzy na jego utrzymanie i remonty.
Postanowiono oddać go w dzierżawę lub cały teren zrównać z ziemią i zwrócić gminie jako nieużytek.
* * *
Na początku 1994 r. do Myczkowiec przyjechał obejrzeć ośrodek ks. bp Kazimierz Górny. Zachwycił się wspaniałym bieszczadzkim terenem i podjął decyzję o próbie zagospodarowania ośrodka dla celów diecezjalnych: W czerwcu tego roku podpisano umowę z Urzędem Rejonowym w Sanoku o przejęciu terenu i zabudowań w użytkowanie.
W chwili przejęcia ośrodek nie wyglądał zachęcająco. Jedynie dwa bloki z sześciu nadawały się do zamieszkania. Pozostałe wymagały kapitalnego remontu. Szybko jednak przystąpiono do koniecznych prac, które prowadzono przy wsparciu diecezji. Prezydenta Miasta Rzeszowa i Wojewody Rzeszowskiego. Przy współpracy z holenderską Caritas urządzono puste bloki. W ramach pomocy z Zachodu do Myczkowiec trafiły m.in. łóżka z rezerw wyposażenia szpitala wojskowego NATO. Rzeszowski Zakład Energetyczny, przystępując do renowacji własnego ośrodka wypoczynkowego, przekazał dla Caritas całe jego dotychczasowe wyposażenie.
* * *
W chwili przejęcia ośrodka przez diecezję ks. Bogdan Janik, wikariusz w parafii garnizonowej w Rzeszowie, pełnił funkcję diecezjalnego moderatora Ruchu Światło-Życie. Ośrodek początkowo miał być przekazany na cele oazowe, więc do prowadzenia rozmów i dopełnienia formalności administracyjnych oddelegowano właśnie ks. Janika. W sierpniu 1994 r. został on mianowany wicedyrektorem Caritas i dyrektorem ośrodka w Myczkowcach.
Jeżeli trzeba jechać po zakupy na hurtownię to swój dzień ks. Janik rozpoczyna o godz. czwartej rano. Po powrocie dla uczestników kolonii odprawia Mszę św. wraz z homilią tradycyjnie już rozpoczynaną od słów: Kochane Dzioby... Eucharystia stanowi jedną z nielicznych chwil wytchnienia w codziennej pracy. Po niej ks. Janik długo samotnie klęczy w kaplicy, by nie tylko jako gospodarz ośrodka, ale przede wszystkim jako duszpasterz -ogarniać swoją modlitwą powierzone mu osoby i ich problemy.
Gdy ośrodek był własnością wojska obsługiwało go 40 osób. Dziś zatrudnionych jest 10 miejscowych mieszkańców (kucharki, palacze - dozorcy, konserwator, sprzątaczki). Podczas wakacyjnych turnusów w ramach praktyk zawodowych pomagają uczniowie Rzeszowskiego Zespołu Szkół Gospodarczych.
Gdy przyszedłem do Myczkowiec - wspomina ks. Janik - pracownicy trochę nieufnie obserwowali moje poczynania. Od samego początku więc zdejmowałem sutannę i zabierałem się wraz z nimi do pracy. Dziś, oprócz spraw administracyjno-gospodarczych, ks. Janik osobiście dogląda każdego remontu, sam maluje krawężniki, kosi trawę, pielęgnuje klomby z kwiatami i oczko wodne z fontanną. Po południu otwiera sklepik ze słodyczami, a wieczorem prowadzi dyskoteki dla kolonistów.
* * *
Z roku na rok do ośrodka Caritas przybywa coraz więcej grup z coraz bardziej odległych zakątków Polski (a nawet spoza jej granic). Organizowane tu są rekolekcje, turnusy rehabilitacyjne, wycieczki szkolne (tzw. „zielone szkoły"), studniówki, wesela, różnego rodzaju kursy i szkolenia. Każdego roku - co chyba najważniejsze! - podczas wakacji i zimowych ferii organizowane są tu kolonie charytatywne dla dzieci z rodzin ubogich, wielodzietnych, patologicznych, dzieci specjalnej troski i z domów dziecka.
Na kolonie letnie dzieci kierowane są przez koła Caritas, Ośrodki Pomocy Społecznej, Fundację Pomocy Młodzieży im. Jana Pawła II „Wzrastanie" i Katolicki Ruch Antynarkotyczny KARAN. Koszty pobytu dzieci pokrywają: Caritas (ze środków uzyskanych ze sprzedaży wigilijnych świec, wielkanocnych baranków i cegiełek), liczni sponsorzy i ofiarodawcy oraz MOPS - za dzieci, które typuje na kolonię. Uczestnicy uiszczają symboliczną kwotę 15 zł (opłata za jeden dzień).
Dziećmi opiekują się wychowawcy - wolontariusze: nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, studenci, katecheci świeccy, klerycy - których rekrutacją kieruje ks. Władysław Jagustyn, ojciec duchowny WSD w Rzeszowie, będący też wicedyrektorem Caritas. Niektórzy z opiekunów przyjeżdżają na dwa, a nawet więcej turnusów. Swoistą „rekordzistką" jest Małgorzata Niemiec - katechetka z Góry Ropczyckiej, która w tym roku uczestniczyła w czterech turnusach. To jest trudna miłość - wyznaje Anna Sokołowska, nauczycielka z Kańczugi, która kierowała dwoma tegorocznymi turnusami. Tutaj trzeba oddać dzieciom nie tylko caty swój wolny czas, ale często takie własny szampon, mydło, ręcznik czy nawet buty.
Zdarza się, że dzieci na dwutygodniową kolonię przyjeżdżają ubrane jedynie w krótkie spodenki, podkoszulek i poszarpane buty... Zdarza się, że po kolacji zabierają łapczywie chleb do pokoju w obawie, iż na drugi dzień może nie być co jeść... Zdarza się, że nie umieją Ojcze nasz... i nie rozumieją w jakim celu chodzi się do kaplicy na Mszę św. ...
Kolonie dają im możliwość przeżycia dwóch tygodni w innym świecie, gdzie codziennie mogą zjeść do syta trzy posiłki, spać we własnym łóżku z czystą pościelą, pograć w piłkę, obejrzeć dobry film na video; gdzie nikt nie bije, nie krzyczy, ale przytuli i przed snem przyjdzie powiedzieć dobranoc; gdzie najlepiej widzi się sercem.
Uczestnicy kolonii wspólnie z wychowawcami realizują program formacyjny oparty na Małym Księciu Antoine de Saint-Exupery'ego.
Program opracowany przez Danutę Mazur, polonistkę z ZSG w Rzeszowie - związaną z Fundacją „Wzrastanie" - pomaga dzieciom w losach tytułowego bohatera odnaleźć własne życie i wspólnie uczyć się przyjaźni, miłości i odpowiedzialności.
* * *
Własnością ośrodka jest 8,75 ha ogrodzonego terenu z 6 pawilonami mieszkalnymi, kuchnią, jadalnią, aulą ze sceną, kaplicą, kotłownią, oświetlonym boiskiem do piłki nożnej i dwoma do piłki siatkowej. Istnieje też możliwość stworzenia dodatkowo pola namiotowego. Jednorazowo ośrodek jest w stanie przyjąć prawie 400 osób, a po remoncie jednego bloku liczba ta wzrośnie do 500.
W najbliższym czasie planowane jest rozpoczęcie budowy własnej oczyszczalni ścieków, stadniny koni dla rehabilitacji dzieci z porażeniem mózgu, kortów tenisowych i boisk do koszykówki.
* * *
W czasie tegorocznych wakacji podczas pięciu turnusów kolonii charytatywnych wypoczywało 1424 dzieci. Oprócz dzieci z diecezji rzeszowskiej uczestnikami kolonii były: grupa polsko-niemiecka (34 osoby) i niepełnosprawne dzieci z Krakowa (24 osoby). Do diecezji na zaproszenie Caritas przybyły także polskie dzieci z Kołomyi na Ukrainie (zakwaterowane na czas pobytu w Polsce w Woli Zgłobieńskiej i Rzeszowie-Zale-siu) oraz z Wasiliszków k. Grodna na Białorusi.
Ministranci z Białorusi tydzień spędzili na rekolekcjach w Lipinkach, a drugi tydzień na kolonii w Myczkowcach. Elena Byrdowska, białoruska opiekunka chłopców, nieśmiało wyraża uczucia całej grupy: Bardzo chcielibyśmy jeszcze tutaj kiedyś wrócić.
kl. Grzegorz Krupa
kl. Tomasz Nowak
Nowiny, 2 września 1998
Pięknie było zbyt krótko, rade, by przedłużyć lato, nie chcą wyjeżdżać, ale mus więc wymieniają adresy z nadzieją, że spotkają się w przyszłoroczne lato. Najmłodsi wdrapują się na kolana wychowawczyń zatrzymując ciepło, którego doświadczyli oraz wspomnienia. Przyjeżdżali nieco spięci, spłoszeni. Niepewność tlała po dwóch, trzech dniach, a po ośrodku rozlegał się kolonijny przebój: „Łyżka wody, łyżka sody? I co mamy? Mamy lody?! Loda kup, loda zrób, loda zjedz, ole!”. Nawet śpiochy przecierały oczy słysząc, że dzień zaczyna się słowami: „Dobrze, że jesteś...” i wpisaną w kolonijny program mszą święta o wpół do ósmej rano. Ale Ewangelia przybliżana dzieciakom przez kolonijnego duszpasterza ks. Janusza Miąso (wakacyjna ksywka nadana księdzu przez kolonistów „Słoneczko”, „Bo umiał nas rozśmieszać, żeby nikt smutny nie chodził”) stawała się po Bożym słowie – teatrem, z rolami rozpisanymi wśród dzieci.
Kolonijny program „Tchnienie życia”, opracowany przez panią Danutę Mazur z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie, na motywach z życia św. Franciszka z Asyżu wnosił w codzienność treści wychowawcze oparte na miłości odpowiedzialności, dobroci.
Uwzględniał treści ekologiczne. - Jakie zwierzęta żyją w Bieszczadach? Zaskoczeni pytaniem chłopcy wybuchają śmiechem. Paweł: - Był konkurs ekologiczny, ale myśmy zbytnio nie uważali. Interesowały nas dyskoteki, niby w nagrodę za dobre sprawowanie, codziennie, oprócz piątku. Ale, jak żeśmy trochę nabroili to i tak zabawa była. Superlato!
Woda spacery, piłka, konie, plac zabaw - wszystko w zasięgu ręki. Obiadki domowe z kolonijnej kuchni, urozmaicone owocami, ciastem, słodyczami. Wychowawcy czuwający nad dobrym samopoczuciem, codzienną dawką świeżego powietrza, poznawaniem okolicy, rozrywką, a służba zdrowia dbająca, aby nie bolały głowy, łagodząca wszelkie dolegliwości. Pani Irena Kędzierska, lekarka z Brzozowa (poradnia chorób płuc i alergicznych), wolontariuszka, powiada, że wsiąkła w tutejszy klimat przypadkowo. I mimo czuwania na okrągło - ciężka duszność astmatyczna u dziecka, kilka ataków padaczki, ostre, gorączkowe zachorowania, świnka z gorączka i wymiotami, bóle gardła, głowy i brzuszków - powiada, że opieka nad kolonistami sprawiała jej sporo radości, zwłaszcza że udało im się stworzyć jedną wielką kolonijna rodzinę. - Dzieci wymagały szczególnej troski, zwłaszcza zaniedbane wychowawczo i zdrowotnie. Chcieliśmy, aby mogły odpocząć psychicznie, zrelaksować się, poznać relacje społeczne, z nadzieją, że trochę klimatu tego lata w nich zostanie.
Tegoroczną akcję letnią prowadzoną przez Caritas Diecezji Rzeszowskiej dla 1800 dzieci (w tym blisko dwieście dzieci z Ukrainy) obsługiwało 173 wychowawców, 7 lekarzy 16 pielęgniarek, 6 kleryków, 7 księży, siostra zakonna, a także 90 praktykantów z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. Uczestników kolonii z Rzeszowa, Jasła, Budziwoja, Frysztaka, Strzyżowa, Szebni, Wolicy, Żyznowa, Kamienia, Krasnego, Biecza, Soliny, Boguchwały, Dębowca, Głogowa Młp., Lipinek, Lubeni, Niebylca, Osieka, Ropczyc, Sękowej, Świlczy, Tyczyna, Tarnowca, Wiśniowej delegowali proboszczowie, parafialne zespoły Caritas, ośrodki pomocy społecznej, szkoły, urzędy miasta, domy dziecka. Sponsoring leżał w gestii, zapobiegliwości i organizatorskich talentach kierujących rzeszowską Caritas kapłanami: ks. Stanisławem Słowikiem i jego zastępcą - ks. Władysławem Jagustynem (dzieci podziękowały piosenką duchownym i świeckim za lato).
Wolontariat sprawujący bezpośrednią opiekę złożył się z ludzi chcących dawać dobro, dzielić się sercem, własnym czasem i umiejętnościami. Ludzi, o których pani Alicja Zdrada, pracownica ZOZ w Strzyżowie, powiedziała: - Nosimy w sobie chyba odrobinę szaleństwa, bo inaczej nie byłoby nas tutaj. – Wystarczy chcieć popracować za darmo, umieć zorganizować czas i nie oczekiwać na podziękowanie. Wciąż sporo znajduje się ludzi chcących dawać dobro.
Jak Magda Kunysz, studentka IV roku rzeszowskiej WSP, traktująca opiekę nad dziećmi zarówno w kategoriach radości bycia z nimi i jako praktyczne i przydatne doświadczenie życiowe. Magda zalicza bodaj dziesiąty turnus, bo stara się wyjeżdżać każdego roku - zimą i latem, po zdanych pomyślnie egzaminach. Bywa niewyspana i zmęczona nieustannym czuwaniem oraz odpowiedzialnością, ale ciągnie ją do Myczkowiec. Odetchnie dwa dni i jedzie. - Najmłodsze łakną przytulenia, pogłaskania, pochwalenia. Nietrudno dostrzec, że wielu doskwiera niedostatek uczucia w rodzinie.
Przytulały i... wdrażały do nawyków - mycia zębów rano i wieczorem, słania łóżka (pomagał konkurs czystości), zachowania się przy stole. Jeśli dziecko przyjechało w jednym ubranku - otrzymywało drugie, na zmianę.
- Jest super - mówią dziewczęta: Karolina, Ola, Ela: - Wrażenia doskonale, szkoda, że dłużej zostać nie można. Tak bawiłyśmy się, ze nie myślałyśmy o domu.
Zbyszek pochodzi z podrzeszowskiej wsi i wszystko chwali - od wycieczek po sport. Ma ośmioro rodzeństwa. Tylko on mógł pojechać na kolonię. Wymiguje się od rozmowy o rodzinie. - Muszę iść na kolację. Za to Mirek z Rzeszowa chętnie pogada, bo po raz drugi w Myczkowcach i rad by przyjeżdżać każdego lata. - Wychowawca nas lubił, dobrze sędziował mecze, nie krzyczał i ostro nie karał! Mirek ma jeszcze czworo rodzeństwa.
Radość widać w oczach. Dzieci dowartościowały się, zwłaszcza z rodzin alkoholicznych, odrzucane przez środowisko, zaniedbane, niektóre po raz pierwszy mogły zaistnieć na kolonijnej scenie. Otwierały się zgłaszały do konkursów.
* * *
Wójt Soliny Zbigniew Sawiński nie dowierzał, że ze zniszczonych obiektów, które przed czterema laty przekazano Caritas, powstanie wypoczynkowe cacko. Oglądali puste pawilony, z przeciekającymi dachami i nieciekawym otoczeniem. - Gdyby ośrodek był w lepszym stanie, pewnie nie trafiłby w nasze ręce - wspomina dyrektor ks. Bogdan Janik. - Adaptowaliśmy stopniowo poszczególne pawilony zaczynając od remontu dachów, docieplania, wymiany drzwi, wyposażania pokoi, remontu jadalni. W ubiegłym roku mogliśmy wprowadzić konie z myslą o atrakcjach dla dzieci oraz zajęciach rehabilitacyjnych - mamy już zaplecze – z hipoterapii. Stado liczy już dziewięć koni, a być może będzie więcej, bo paszy przygotowaliśmy sporo.
Ks. Janik chciałby zdążyć przed zimą z przygotowaniem krytej ujeżdżalni, aby bez względu na pogodę prowadzić zajęcia z hipoterapii dla dzieci niepełnosprawnych. Dla nich adaptują już oddzielny pawilon - wymieniając drzwi, dostosowując sanitariaty, wykonując podjazdy dla wózków inwalidzkich. Być może uda im się jeszcze jesienią zmodernizować boiska sportowe, przygotować odpowiednie do piłki siatkowej, koszykówki i kortów tenisowych. O ukwiecenie zadba wiosną, jak zwykle, mgr Anna Bereś dojeżdżająca z Rzeszowa, aby nasiona wysiewać, roślinki pikować i przesadzać.
O księdzu Bogdanie Janiku dzieci powiadają: „Król Bieszczadzki”. Z sympatią. Obopólną.
Dobrem rozlanym wśród ludzi - określił biskup Edward Białogłowski akcję letnią Caritas, dziękując za nie - w imieniu biskupa ordynariusza oraz dzieci - duchownym i świeckim, wolontariuszom, dobrodziejom, władzom państwowym i samorządowym zebranym, 27 sierpnia, na spotkaniu w Myczkowcach podsumowującym letnie kolonie.
- Przyjeżdżajcie za rok - zaprosił dzieci wojewoda krośnieński Bogdan Rzońca. Koloniści uraczyli gości spektaklem, który obejrzeli (i pochwalili) m. in. senator Mieczysław Janowski, prezydent Rzeszowa, kuratorzy woj. krośnieńskiego i rzeszowskiego, przedstawiciele wojewody rzeszowskiego, przewodniczący TKKF w Rzeszowie Mieczysław Doskocz.
„Jeśli chcesz żyć dla siebie, trzeba abyś żył dla innych” - mawiał Seneka.
Wanda Mołoń
Gazeta Bieszczadzka
- Na zimowisku było ekstra - mówią dzieci, które wypoczywały w Myczkowcach.
- Co bym robiła, gdybym tu nie była? Nie wiem. Pewnie siedziałabym w domu albo wyjechała do rodziny - mówi 14-letnia Natalia. - Na pewno jednak nie bawiłabym się tak dobrze, jak tutaj.
Opinia Natalii na temat zimowiska w Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym „Caritas” w Myczkowcach pokrywa się z odczuciami zdecydowanej większości jego 250 uczestników.
Tygodniowy wypoczynek zorganizowała Caritas Diecezji Rzeszowskiej. Środki na jego opłacenie pochodziły z rozprowadzania świec Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom oraz dofinansowania Podkarpackiego Kuratorium Oświaty w Rzeszowie. Na pierwszym turnusie przebywało 250 dzieci. Opiekę nad nimi sprawowało 30 wychowawców. Uczestnicy zimowiska pochodzili z biednych rodzin, z domów dziecka, specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych, rodzinnych domów dziecka z terenu diecezji rzeszowskiej i w części przemyskiej. Były też dzieci z różnymi schorzeniami i niepełnosprawne.
- W pierwszym dniu kontakt pomiędzy dziećmi w pełni sprawnymi i niepełnosprawnymi nie jest najlepszy, ale te wzajemne uprzedzenia bardzo szybko znikają i z czasem wszystko się normuje - stwierdza dyrektor ośrodka ks. Bogdan Janik. - W tej chwili mamy już gotowy jeden pawilon na ok. 70 miejsc przystosowany dzięki pomocy PFRON w Rzeszowie dla osób niepełnosprawnych. W najblizszym czasie przystosujemy kolejny pawilon.
W czasie ferii w myczkowieckim „Caritasie” z pobytów na zimowisku skorzystało (ok. pół tysiąca dzieciaków. Dla wielu z nich był to pierwszy taki wypoczynek w życiu, dla części może jedyny... Po dwóch turnusach dla pół tysiąca dzieciaków z diecezji rzeszowskiej i przemyskiej odbędzie się zimowisko dla podopiecznych warszawskich świetlic środowiskowych, organizowane przez Caritas Diecezji Warszawskiej.
Nieco wcześniej - od 3 do 14 stycznia - w Myczkowcach przebywało 122 dzieci z polskich rodzin na Ukrainie - z Chmielnika, Koziatynia, Sławuty i Tarnopola. Ich pobyt został przygotowany przez Caritas Diecezji Rzeszowskiej i „Wspólnotę Polską” Oddział w Rzeszowie.
- Dzieci przed powrotem na Ukrainę otrzymały paczki żywnościowe i odzież. Kiedy były u nas, uzupełnialiśmy ich wyposażenie w odzież i obuwie - informuje kierownik Jan Lewandowski. - Zresztą również staramy się skompletować garderobę tym dzieciom, które przebywają u nas na feriach zimowych.
W programie zimowiska były konkursy muzyczne, plastyczne, sportowe i wiedzy religijnej, Co wieczór odbywały się dyskoteki. Można było pojeździć na koniach, skorzystać z kuligów, chodzić na spacery, jeździć na sankach, pograć w ping-ponga...
- Czas pobytu na feriach w Myczkowcach jest w pełni wykorzystany. Dowodem tego jest fakt, że dzieci nawet nie pytają o telewizor - stwierdza ks. Bogdan Janik. - W nieodległej przyszłości propozycji spędzania wolnego czasu będzie jeszcze więcej. W przygotowaniu jest kryta ujeżdżalnia. Jak tylko śniegi stopnieją, zabieramy się do roboty, bo jest już pozwolenie na budowę. Boisko do piłki nożnej jest już prawie gotowe, trzeba będzie na wiosnę tylko bramki osadzić. Na ukończeniu jest również budowa kortu tenisowego i dwóch pełnowymiarowych boisk do koszykówki.
Jest boisko do siatkówki i do minikoszykówki. Są także dwa stoły granitowe do tenisa. W ośrodku od 2 lat jest stadnina koni. Przebywający tutaj mają do wyboru trzy hucułki, dwa angloaraby i cztery konie rasy małopolskiej. Początkujący mogą uczyć się jazdy konnej, a zaawansowani jeźdźcy wędrować konno po okolicy. W zimie organizowane są kuligi, a latem - przejażdżki bryczką.
Ośrodek dysponuje pokojami o różnym standardzie. Jest duża świetlica, sala kominkowa, jadalnia dla 290 osób, sala widowiskowo-rekreacyjna, która może pomieścić 400-500 osób, kaplica.
- Nie jest to ośrodek typowo feryjno-wakacvjny, lecz działa przez cały rok - mówi Jan Lewandowski. - Przyjmujemy wycieczki szkolne, organizujemy narady, szkolenia, konferencje. Ponadto odbywają się tutaj rekolekcje, dni skupienia. W ubiegłym roku przez nasz ośrodek przewinęło się ponad 6 tysięcy osób.
Podczas zimowisk charytatywnych nie brakło też działań ukierunkowanych na wzbogacanie wewnętrzne, na rozwój duchowy. W czasie spotkań w grupach zastanawiano się nad prawdami wiary i śpiewano pieśni religijne. Ponadto uczestnicy zimowiska mieli możliwość codziennego udziału w mszy świętej.
- Kolonia była bardzo udana -mówi 14-letnia Asia. - Podobało mi się tutaj wszystko, ale szczególnie dyskoteki. Żałuję, że to już koniec. Gdyby nie ten wyjazd do Myczkowiec na pewno siedziałabym w domu i nudziła się.
- Najbardziej podobały nam się dziewczyny. Nie wszystkie, ale tak mniej więcej - zgodnie mówią 12-letni Krzysiek i o rok starszy Maciek.
- Super - potwierdza 11-letni Rafał. - Była bardzo dobra pani wychowawczyni i pyszne jedzenie. Szkoda, że to już koniec.
- Na zimowisku było ekstra - ocenia 12-letni Marek. - Najbardziej polubiłem zabawy na śniegu, sanki, kulig i jazdę konną.
Zadowolenia nie krył także ordynariusz diecezji rzeszowskiej ks. bp Kazimierz Górny, który wraz z ks. kanclerzem Józefem Starowskim i rektorem Seminarium Duchownego w Rzeszowie ks. Jerzym Buczkiem odwiedził uczestników zimowiska.
- Bardzo się raduję widokiem tak wielkiej liczby dzieci uśmiechniętych, radosnych. Widzę, że jest tu ciągłe świętowanie, wieczne Boże Narodzenie. Cieszę się tym. Wierzący świętuje cały rok, bo Pan Bóg kocha każdego człowieka. Zawsze bądźcie radośni, uśmiechnięci, dobrzy dla innych, a wtedy będziecie mieć przez cały rok Boże Narodzenie -powiedział ks. biskup.
T. Szewczyk
Nowiny, Nr 25 (13167) 4-6 lutego 2000
Jest super
W czasie ferii Ośrodek Wypoczynkowo-Rehabilitacyjny Caritasu rzeszowskiej diecezji w Myczkowcach tętni gwarem dzieci. I tak już jest od 6 lat.
To już tradycja, że w okresie ferii zimowych organizujemy wypoczynek dla dzieci z najuboższych rodzin, a także dzieci pokrzywdzonych przez los, dzieci specjalnej troski - mówi dyrektor ośrodka ks. Bogdan Janik. - W tym roku przebywać w nim będzie łącznie ok. 650 dzieci, głównie z diecezji rzeszowskiej, ale także i warszawskiej. I tak chyba będzie zawsze, bo kiedy napatrzymy się ile radości i szczęścia daje pobyt w ośrodku tym dzieciom, to nie sposób powiedzieć: stop.
- Aby podkreślić katolicki charakter tego zimowiska, każdy dzień wypoczynku rozpoczyna się mszą św. I tak też się kończy. Dzieci czytają fragmenty Pisma św. oraz modlitw, które same sobie układają - mówi kierownik turnusu Tadeusz Nizioł. - W ten sposób nie tylko uczą się miłości Boga i bliźniego, ale również, dzięki posłudze duchowej księdza Jacentego Masteja, przybliża się im podstawowe prawdy wiary.
Głównym celem zimowiska jest zapewnienie dzieciom wypoczynku fizycznego. Tradycją stała się jazda konno, na sankach, kuligi oraz konkursy o różnorodnej tematyce, z atrakcyjnymi nagrodami. Wszystkie dzieci z wielkim zapałem i ochotą uczestniczą w tych wszystkich zabawach, a ich roześmiane buzie są najwspanialszym podziękowaniem. Dla ks. dyr. Bogdana Janika, dla wolontariuszy - wychowawców czyli studentów rzeszowskiej WSP, obsługi kuchni i stołówki oraz personelu medycznego.
Dla wielu dzieci, szczególnie tych z rodzin najbiedniejszych oraz patologicznych, taki wypoczynek był pierwszym w ich życiu. Zapytaliśmy jak się bawią.
- Jest fajnie, dużo zabawy i atrakcji - Magda z Gorlic, kl. V.
- Jeszcze nigdy się tak nie bawiłam - Katarzyna z Jasła, kl. II.
- Opiekunowie fajni, atmosfera super - Monika z Krosna, kl. VI.
- Najlepsze są dyskoteki - Ewelina ze Strzyżowa, kl. V.
- Zakochałem się. Ta miłość, to konie - Marcin z Tyczyna.
- Tutaj mogłam zjeść trzy posiłki każdego dnia - Agata z Rzeszowa.
Zimowisko nie byłoby możliwe, gdyby nie bożonarodzeniowa akcja Caritasu - „Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom”, dzięki której zgromadzono środki m.in. na ten cel. Można więc rzec, że wypoczynek dzieci w Myczkowcach jest zasługą wielu ludzi, w tym również i tych bezimiennych, którzy kupili świeczki na stół wigilijny.
Magdalena Mielecka
Marian Struś
Nowiny, Nr 10 (15152) 14-16 stycznia 2000
Było wspaniale
Z 12-osobową kadrą przyjechało prawie 120 dzieci pochodzących z Tarnopola, Sławuty, Chmielnika i Koziatynia. Przyjechali z niedalekiej Ukrainy. 10-dniowe ferie spędzili w ośrodku Caritasu w Myczkowcach.
Od samego początku atmosfera była serdeczna. Duża w tym zasługa polskich wychowawczyń - wolontariuszek, które przybyły w 8-osobowym składzie. Atrakcji było co niemiara. Wycieczki i dalekie piesze spacery, sanki, narty i kuligi, jazda na hucułach, konkursy sportowe i artystyczne, wspólne śpiewanie, rozmowy po polsku, dyskoteki, udział w mszach św. wypełniały rozkład każdego dnia.
11-letnia Jula ze Sławuty. Nieźle mówi po polsku, w czym zasługa mamy, która jest Polką. Podobnie jej rówieśniczka Wika. Zapytane, co im się najbardziej podobało w trakcie polskich ferii, odpowiedziały: - Wspaniała wycieczka do Rzeszowa, wycieczka do groty Matki Bożej w Zwierzyniu, kuligi i zabawy na śniegu oraz dyskoteki.
Ala z Tarnopola maluje, zwłaszcza pejzaże. Toteż kiedy zobaczyła tutejszy krajobraz, od razu została zauroczona i trudno było ja oderwać od pędzla. Jej dziełem jest kilkanaście akwarel, które zostały wręczone biskupowi Kazimierzowi Górnemu, dyrektorowi rzeszowskiego Caritasu ks. Stanisławowi Słowikowi oraz dyrektorowi ośrodka w Myczkow-cach ks. Bogdanowi Janikowi. Reszta prac, a także prac jej koleżanki Katii, pozostanie w Caritasie.
Ala jest już 10. raz w Polsce. Po ukończeniu Liceum Plastycznego w Tarnopolu chce studiować malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Bardzo ładnie mówi po polsku. - Tarnopol ma silną i liczną Polonię - mówi Ala. - Działa tam Polskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe, budowany jest piękny kościół katolicki. W tym wielkim dziele pomaga nam Polska, a zwłaszcza Koło Tarnopolan z Opola. Mamy za mało polskich nauczycieli języka ojczystego, ale liczymy, że Wspólnota Polska nam pomoże.
W Koziatynie także działa Wspólnota Polska. To jej sukcesem jest pozyskanie nauczycielki języka polskiego z Warszawy. Mówi o tym Nadia. Jej babcia była Polką, obydwoje rodzice są narodowości ukraińskiej. Tym bardziej dziwi, że tak ładnie mówi po polsku.
- Sama nauczyłam się tego języka i nadal się uczę. Bo jestem zafascynowana polską kulturą. To moja piąta wizyta. Żałuję, że nie znam języka polskiego na tyle, aby za rok, po ukończeniu szkoły średniej, zacząć studiować w Polsce. Interesuje mnie informatyka i matematyka, a w szkole mam same piątki. Podoba mi się, że tu wszystko jest tak pięknie powiązane z religią. U nas to jeszcze jest obok.
Wraz z młodzieżą przyjechały dwie siostry zakonne: Urszula i Michalina. Pierwsza jest Polką, od 6 lat pracująca w Sławucie. Wywodzi się z Zakonu Opatrzności Bożej z Przemyśla. Uczy dzieci religii, głównie są to dzieci z rodzin czysto polskich bądź mieszanych, polsko-ukraińskich, w sumie 160. - Nieprawdą jest, że uczymy w szkołach. Tak dobrze nie ma. Uczymy gdzie się da: w salkach katechetycznych i w prywatnych domach. W moim mieszkaniu również.
W siostrze Michalinie płynie polska krew. Jej matka jest Polką, ojciec Ukraińcem. Była bliżej matki, więc została katoliczką. Jest ze Zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi, od 14 lat. W Chmielniku współpracuje z wywodzącym się z Iwonicza Zdroju księdzem Józefem Kandeferem. - Jest to parafia rzymskokatolicka, a kościół nasz pochodzi z 1603 roku - opowiada. - W latach sześćdziesiątych był odbudowywany. Powszechnie mówi się o nim „polski kościół”, bo najwięcej wiernych uczęszczających do niego stanowią Polacy. Moja codzienna praca to głównie nauka religii. Uczę ponad 300 dzieci w 6 różnych miejscowościach w okolicach Chmielnika.
Odwiedziłem dzieci ukraińskie w Myczkowcach we wtorek. W środę, w powrotną drogę miała wyruszyć jedna grupa, w czwartek kolejna. Była więc okazja, aby zorganizować pożegnalną dyskotekę.
- Cieszymy się, że nasi goście czują się u nas wspaniale, że dzieci są szczęśliwe. To dla nas największa radość - mówi dyrektor ośrodka ks. Bogdan Janik. - Na zakończenie każdy z uczestników obozu otrzyma od nas paczki noworoczne, w których znajdą się słodycze, artykuły żywnościowe, przybory szkolne, a także coś z odzieży. Skąd to wszystko? W odpowiedzi dowiaduję się, że ferie dla dzieci z Ukrainy sfinansowali organizatorzy: rzeszowski oddział Wspólnoty Polskiej oraz Caritas Diecezji Rzeszowskiej. To Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom.
Kiedy ok. godz. 19 opuszczałem Myczkowce, do ośrodka przybyły dwie kobiety. To pielęgniarki - wolontariuszki z Brzozowa, które przyjechały zapytać jak dzieci się czują przed podróżą i przeprowadzić niezbędne badania.
Marian Struś
Fragment wypracowania konkursowego Tereski Kawuszewskiej nt. „Moje wspomnienia z pobytu na feriach w Myczkowcach”:
Mam dopiero 10 lat i do Polski przyjechałam pierwszy raz. Ten pobyt byt dla mnie czymś, co zdarza się tylko w pięknych bajkach. Oczarowana jestem pięknem krajobrazu, cudownymi lasami. Nigdy nie zapomnę wspaniałego kuligu. Wsiadając do sań, wyobraziłam sobie siebie jako maleńką królewnę spieszącą na bal. Obiecuję, że będę się modlić, aby więcej było na świecie ośrodków, takich jak ten, w Myczkowcach.
Nowiny, 7 – 9 lipca 2000
Rozmowa z księdzem Bogdanem Janikiem dyrektorem Ośrodka Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnego Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach.
- Zaczęły się wakacje. Jakie plany ma ośrodek wobec ubogich dzieci z Podkarpacia?
- Zorganizujemy siedem turnusów, każdy po dziesięć dni. Pierwszy właśnie trwa, natomiast kilka dni temu zakończyły wypoczynek polskie dzieci z Ukrainy. W sumie wypocznie w Myczkowcach około 250 dzieci z rodzin ubogich i wielodzietnych oraz z takich, w których widoczne są problemy wychowawcze. Ponadto 110 uczniów szkól podstawowych i gimnazjów przyjedzie na organizowane przez Caritas kolonie do Leska, gdzie wynajmujemy pomieszczenia od Szkoły Podstawowej nr l.
- Czy wszystkie potrzebujące dzieci otrzymają możliwość wypoczynku?
- Na pewno nie. Staramy się jednak dobierać kolonistów w taki sposób, by ci najbardziej dotknięci przez los nie zostali pominięci. Chodzi tu również o osoby niepełnosprawne, które mogą w Myczkowcach korzystać z hipoterapii.
- W jaki sposób odbywają się zapisy na turnusy?
- Taka listę sporządzają poszczególne parafie, ośrodki pomocy społecznej, domy dziecka, ośrodki szkolno-wychowawcze. Jeśli ktoś zgłasza się do nas indywidualnie, również nie odmawiamy pomocy i staramy się umieścić dziecko na którymś z turnusów.
- Zauważyłem, że w Myczkowcach wypoczywają wszyscy wspólnie, bez podziału na niepełnosprawnych i resztę.
- To bardzo ważne. Integracja dzieci, wyczulenie na problemy innych, tolerancja dla poruszających się na wózkach inwalidzkich są głównymi przesłankami, którymi kierujemy się w pracy podczas wakacyjnych turnusów.
- Oprócz rekreacji proponujecie kolonistom także bogaty program wychowawczy. Na czym on polega?
- Każda grupa uczestniczy w zajęciach o tematyce typowo religijnej, bierze udział w codziennych mszach świętych oraz w pogadankach na temat zagrożeń płynących z uzależnień. Chodzi o to, by przestrzec najmłodszych przed narkotykami, alkoholem i tytoniem. Oczywiście nie ograniczamy się jedynie do rozmów, wystawiamy także przedstawienia o treści antynarkotykowej, w których grają wybitni artyści z krakowskich teatrów. Warto podkreślić, że robią to od lat zupełnie bezpłatnie i za to im dziękujemy.
- Krótko mówiąc, w Myczkowcach łączy się przyjemne z pożytecznym.
- Na tym polega mądry wypoczynek. Po kilku godzinach uczestnictwa w zajęciach programowych dzieci mają równie dużo czasu na czynną i zdrową rozrywkę. Jeżdżą na koniach, zwiedzają Bieszczady, poznają najpiękniejsze zabytki regionu, zmagają się na boisku piłkarskim, przy stole do tenisa, biorą udział w konkursach piosenki i tańca, w konkursach plastycznych i ekologicznych. Oferta jest szeroka i nie sposób wymienić tu każdej formy wypoczynku.
- Dzieci ubogie to jedna grupa. Inna to tzw. dzieci trudne, wg obowiązujących w społeczeństwie norm. Czy poprzez takie turnusy udaje się je sprowadzić na właściwą drogę?
- Niewątpliwie lak. Trudno mówić, że od razu wszystkie, ale z pewnością większość. Niejednokrotnie wystarcza właśnie te dziesięć dni, by młody człowiek odnalazł sens w życiu, poczuł się potrzebny i odkrył w sobie zalety, których dotychczas nie dostrzegał. Są tacy, którzy każdego roku wracają do Myczkowiec, bo dopiero tu potrafią dać z siebie wszystko, co mają najlepszego. Generalnie trudna młodzież pod wpływem rówieśników i naszych specjalistycznych programów zmienia się na lepsze i jest to niezwykle budujące.
- Niedawno gościliście polskie dzieci z Ukrainy. Nie po raz pierwszy i chyba nie ostatni?
- Przyjeżdżają w Bieszczady od kilku lat, zarówno latem, jak i zimą. To dla nich nie tylko wielka frajda, ale i odkrywanie ojczyzny swoich rodziców i dziadków. Uczą się języka ojczystego, nawiązują kontakty z rówieśnikami z Polski. Bywa, że po raz pierwszy od dłuższego czasu mają i możliwość jedzenia owoców.
- Ponoć niektóre dzieci przyjechały tylko z jednym kompletem bielizny osobistej...
- To prawda. Wiele dzieci nie miało nie tylko bielizny, ale i butów oraz odpowiedniego ubrania. W miarę posiadanych środków zakupiliśmy odzież i obuwie, na pożegnanie każdy uczestnik kolonii otrzymał paczki z żywnością, garderobą i przyborami szkolnymi. Radości z prezentów nie można opisać słowami...
- W sierpniu na wypoczynek do Myczkowiec przyjedzie między innymi dwadzieścioro dzieci, których pobyt sfinansuje spółka „R-press”, wydawca dziennika „Nowiny”. Na co mogą liczyć?
- Na pewno na przeżycie pięknej przygody i szereg wrażeń. Podobnie jak inni koloniści, dzieci te zostaną objęte naszym programem. Przy okazji chciałbym podziękować wydawnictwu „R-press” i „Nowinom”, że pomyślały o ubogich dzieciach i - zgodnie z publikowanym przez gazetę hasłem - podarowały im wakacje.
- Co można jeszcze zrobić, by więcej dzieci z regionu mogło wypoczywać w Myczkowcach lub w Lesku?
- Staramy się pozyskiwać fundusze wszędzie – w hurtowniach, instytucjach, firmach państwowych i prywatnych. Indywidualnie pomagają też biznesmeni. Wiem, że osób z otwartym sercem w województwie podkarpackim nie brakuje. Jeśli ktoś chciałby wspomóc nasze dzieło i zafundować choćby jednemu dziecku krótki wypoczynek w Bieszczadach, prosimy o wpłaty na nasze konto bankowe. Dzień pobytu na kolonii kosztuje około 50 złotych. Wszystkim ofiarodawcom z góry składamy serdeczne Bóg zapiać.
Krzysztof Potaczała
Podkarpacie nr 17, 30 kwietnia 2000
Prawdziwość tej popularnej maksymy potwierdza się wszędzie tam, gdzie pojawiają się osoby, które na przekór tak zwanym obiektywnym trudnościom są gotowe angażować się w bezinteresowną działalność na rzecz drugiego człowieka. Właśnie dzięki takim ludziom w niewielkiej, bieszczadzkiej miejscowości Myczkowce już szósty rok funkcjonuje Ośrodek Wypoczynkowo - Rehabilitacyjny CARITAS Diecezji Rzeszowskiej.
Nawet ci, którzy nie są wiernymi Kościoła katolickiego kojarzą słowo „caritas” z dobroczynnością i niesieniem pomocy najbardziej potrzebującym. Organizacje używające tej nazwy zaczęły powstawać w końcu XIX w. i od początku swego istnienia wyspecjalizowały się w koordynowaniu działalności charytatywnej Kościoła. W 1924 r. powołana została międzynarodowa centrala „Caritas”. Niestety w roku 1950 polskie struktury tej organizacji zostały zlikwidowane przez komunistyczne władze. Majątek „Caritas” został przekazany Zrzeszeniu Katolików, które bezprawnie zaczęło wykorzystywać nazwę zlikwidowanej instytucji. Od 1989 r. środowiska kościelne podjęły intensywne działania na rzecz odbudowy „Caritas”. Ostatecznie 30 października 1990 r. Konferencja Episkopatu Polski reaktywowała „Caritas” Polska. Jednocześnie rozwiązane zostało nadzorowane przez państwo Zrzeszenia Katolików „Caritas”, a pieczę nad 195 podległymi mu placówkami pomocy społecznej na powrót objął Kościół. Obecnie „Caritas” Kościoła katolickiego poprzez struktury i sieć placówek obejmujących cały kraj śpieszy z pomocą ludziom ubogim, zapomnianym i pokrzywdzonym. Czyni to prowadząc: domy samotnej matki, domy dla ofiar przemocy w rodzinie, świetlice dla zaniedbanych dzieci, ośrodki dla niepełnosprawnych, schroniska dla bezdomnych, kuchnie dla ubogich, domy pogodnej starości, hospicja dla terminalnie chorych, stacje opieki, biura dla uchodźców i migrantów, a także podobne temu utworzonemu w Myczkowcach - ośrodki wypoczynkowo - rehabilitacyjne.
Trudne początki
Wszystkie zabudowania obecnego ośrodka „Caritas” powstały w latach 50. Pierwotnie służyły one jako hotele dla robotników pracujących na budowach zapór w Myczkowcach i Solinie. Kiedy zakończono te inwestycje przez bodajże 7 lat na terenie byłego osiedla pracowniczego stacjonowała jednostka wojskowa. Później przemianowano ją w ośrodek wypoczynkowy dla rodzin wojskowych. Wraz ze zmianami politycznymi jakie nastąpiły po 1989 r. rozpoczęła się także restrukturyzacją armii. Wojsko zaczęło pozbywać się zbędnego majątku i w 1993 r. podjęto decyzję o likwidacji myczkowieckiego ośrodka. Z uwagi na brak zainteresowania obiektami ze strony potencjalnych inwestorów, miały one zostać wyburzone, a cały teren planowano przekazać gminie pod nieużytki. O tamtym okresie, w którym ważyły się losy dzisiejszej placówki „Caritas” mówi jej dyrektor, ks. Bogdan Janik: - Jeżeli obiektem nikt by się nie zainteresował, to teren jednostki zrównano by z ziemią. Stan techniczny obiektów byt wręcz katastrofalny. Ale cóż od 1994 r. wzięliśmy się do pracy i rozpoczęliśmy działalność początkowo w bardzo skromnym zakresie. Wojsko przekazało cały majątek na rzecz Skarbu Państwa, w którego imieniu występował Urząd Rejonowy w Sanoku. Wielkie słowa uznania należą się Marianowi Witalisowi, który cały czas popierał nasze starania wiedząc, że powierzony nam majątek zagospodarujemy i wykorzystany w słusznej sprawie -podkreśla ksiądz dyrektor.
Myczkowce pierwsze w NATO
Dlaczego? Wyjaśnia to ksiądz Janik: - Początki były bardzo trudne, puste ściany dziurawe dachy. Nie było krzeseł, nie było łóżek, nie było dosłownie nic. Dzięki pomocy ze strony pewnej holenderskiej fundacji w 1995 r. dotarł do nas transport 320 łóżek pochodzących z... natowskiego szpitala wojskowego. Od tego czasu bardzo często żartujemy sobie, ze nasz ośrodek jest w NATO znacznie dłużej niż polska armia - z rozbawieniem dodaje duchowny.
Pomoc dla myczkowieckiej placówki płynęła nie tylko z zagranicy. Bardzo cenny dar w postaci leżanek oraz wyposażenia kuchni przekazał „Caritasowi” Rzeszowski Zakład Energetyczny. Jak podkreśla ksiądz Janik: - (...) wiele dobrego dla naszego dzieła zrobił także rzeszowski urząd miejski, dowody wsparcia i zainteresowania naszą pracą okazują również władze województwa podkarpackiego.
Do licznego grona dobroczyńców myczkowieckiej placówki należą także lokalne władze, które zwolniły ośrodek z płacenia podatków. W zamian za to rok w rok pięćdziesięcioro dzieci z terenu gminy Solina całkowicie bezpłatnie uczestniczy w koloniach i zimowiskach organizowanych przez personel ośrodka. Dzięki rozmaitym instytucjom, sponsorom i ludziom dobrej woli w placówkę zainwestowano do tej pory 18 miliardów starych złotych. Środki te pozwoliły między innymi na gruntowne odremontowanie pięciu pawilonów, w których jednorazowo może mieszkać 380 osób. Jak się okazuje na ferie i wakacje do Myczkowiec zjeżdżają się nie tylko polskie dzieci. - Co roku organizujemy u nas dwa turnusy dla dzieci z Ukrainy. W styczniu przebywało u nas 120 osób, a już w czerwcu spodziewamy się przyjazdu 160 osobowej grupy naszych, małych rodaków mieszkających na Ukrainie - mówi szef ośrodka. Z danych udostępnionych mi przez księdza dyrektora wynika, iż w ciągu roku przez placówkę przewija się ponad 6000 osób. Poza sezonem letnim do Myczkowiec przyjeżdżają bowiem także „zielone szkoły”. Ponadto techniczne i socjalne zaplecze jakim dysponuje ośrodek pozwala na obsługę: szkoleń, konferencji, plenerów plastycznych oraz turnusów rehabilitacyjnych. - Dzięki środkom jakie udało się nam pozyskać z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych jeden z naszych pawilonów w całości zaadaptowaliśmy dla osób niepełnosprawnych - zaznacza ksiądz Janik.
Każdy znajdzie coś dla siebie
Ośrodek oferuje doskonałe zaplecze sportowo rekreacyjne, na które w chwili obecnej składają się: boiska do gier zespołowych, kort tenisowy, huśtawki, stoły do tenisa stołowego oraz stadnina koni. Warto również dodać, że placówka „Caritas” posiada własną oczyszczalnię ścieków. Ksiądz Janik zapytany o to, czy z usług ośrodka mogą korzystać tylko zorganizowane i delegowane przez Kościół grupy, żartobliwie odpowiada: - Nie żądamy od naszych kuracjuszy, aby przyjeżdżając do nas legitymowali się... metryką chrztu. Jesteśmy otwarci także na indywidualnych turystów, organizujemy rozmaite sympozja, konferencje, a także zabawy sylwestrowe. Nasi goście zawsze mogą skorzystać z odprawianych na terenie ośrodka nabożeństw. Ci, którzy nie czują takiej potrzeby, nie są do niczego przymuszani -zapewnia duchowny.
Jedni ludzie przyjeżdżają do ośrodka po relaks i wypoczynek, dla innych jest on miejscem pracy. W myczkowieckiej placówce stałe zatrudnienie znalazło 17 okolicznych mieszkańców. Ponadto jak podkreśla ksiądz Janik: - Od dłuższego czasu bardzo dobrze układa się nam współpraca ze szkołami o profilu zawodowym. Swe praktyki odbywają u nas uczniowie Zespołu Szkół Ekonomicznych w Rzeszowie i Szkoły Rolniczej w Lesku.
Do lata daleko, ale...
Pomimo tego, że od wakacji dzieli nas jeszcze kilka miesięcy, to w myczkowieckim Ośrodku Wypoczynkowo - Rekreacyjnym „Caritas” Diecezji Rzeszowskiej już teraz jest gwarno i tłoczno. W czasie kiedy rozmawiałem z księdzem dyrektorem, w jednym z pawilonów odbywało się wyjazdowe szkolenie pracowników PZU, a pod wieczór zaczęły zjeżdżać autokary wypełnione wiernymi z diecezji rzeszowskiej, którzy właśnie tu, w otoczeniu urokliwych, bieszczadzkich krajobrazów postanowili przeżyć swe wielkopostne rekolekcje.
Na zakończenie nasuwa się smutna refleksja. Ośrodek podobny do tego, który od lat funkcjonuje w Myczkowcach z powodzeniem mógł powstać również na terenie sanockich „Sosenek”. Niestety na skutek zupełnie irracjonalnej, antykościelnej nagonki, w którą włączyli się czołowi przedstawiciele władz miasta Sanoka, stało się inaczej. Dziś pośród niszczejących sosenkowych pawilonów hula sobie potny wiatr... A jego zawodzenie. nieodparcie kojarzy się niektórym z fragmentem pewnej szkolnej lektury, w której odnaleźć można gorzki, ale jakże aktualny wyrzut: „Miałeś chamie złoty róg...”.
Jerzy Zuba
Nowiny, 29 lipca 1996
Gdzie jesteś Maty Książę?
Poetyka i filozofia „Małego Księcia” Antoine de Saint Exupery wypełniły, w znacznej części, kolonijny świat. „Wiesz, gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca - powiedział któregoś dnia Mały Książę”.
Oglądają zachody słońca przy ognisku, rozbawieni, opaleni i wciąż wrażeń nie syci. Radość płynie z samego patrzenia jak w cieple i życzliwości dzieci się otwierają, garną do wychowawców, łaknąc pogłaskania po głowie. Nie wstydzą się uczuć. Po dniu wypełnionym spacerami, śpiewem, sportem, dyskoteką czasem zasnąć trudno. Wtedy szeptają, już w łóżkach. Czasem z tego wieczornego pogadywania wychodzi gorzki świat, że w rodzinie niebogato, tato odszedł, albo pije, a mama wiecznie zabiegana, żeby wyżywić i odziać kilkoro. W dzień dopisuje apetyt, ale w kuchni zawsze znajdzie się kromka chleba, aby nagły głód zaspokoić.
Dzieciom z rodzin wielodzietnych, skromnie sytuowanych i także dotkniętych patologią zorganizowano dwa tygodnie raju w Ośrodku Wypoczynkowym „Caritas” diecezji rzeszowskiej w Myczkowcach. Na pięciu turnusach tegorocznego lata wypocznie w Bieszczadach l500 dzieci. Dzień rozpoczynają mszą świętą w kaplicy, aby później zanurzyć się w zieleń i wodę, ze wszystkim oddać zabawie. Ale każdy dzień ma swoje hasło i cel. Tak widziała kolonijny program Danuta Mazur, polonistka z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. Poprzez zajęcia - plastykę, muzykę, śpiew, teatrzyk - uczą, jak patrzeć sercem, odkrywać Boga w naturze i bliźnim, bo wakacje mają katolicki charakter, z religijnymi akcentami.
Kadrę kolonijną tworzą wolontariusze: wychowawcy, klerycy, lekarze, pielęgniarki. W kuchni pomaga, w ramach praktyki, młodzież z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. Troszczy się o szczegóły ks. Bogdan Janik, dyrektor Ośrodka „Caritas” w Myczkowcach. Świtem wstaje, spać kładzie się najpóźniej, żeby podlać paprocie przy oczku wodnym z fontanną i zdążyć ze świeżym pieczywem zanim obudzą się dzieci.
Kinga Markowicz, studentka II roku filologii polskiej na WSP, wolontariusza, mówi, że świadomie wybrała dwa tygodnie opieki nad kolonijną grupa. Ma 21 lat i morze cierpliwości dla rozbrykanych dzieciaków. Stworzyli razem wspólnotę, potrafią śmiać się z drobiazgów i wspólnie pochylać nad stłuczonym podczas gry w piłkę kolanem, albo rozproszyć naglą tęsknotę za domem.
Maria i Andrzej Ciebierowie, lekarze z Głogowa Młp., czuwają nad zdrowiem blisko trzystu uczestników wypoczynku. Poświęcili swój urlop. Pierwsze trzy noce prawie nie spali, ale później dzieci wyciszały się, oswajały z kadrą, tajało napięcie. Mówią, że wiele dzieciaków cierpi na przewlekłe zapalenie dróg moczowych, oskrzeli. Zdiagnozowali je, podali leki. Zdarzają się zaburzenia w zachowaniu, ale w takich przypadkach skuteczniejsza bywa ludzka czułość niż tabletka.
18 lipca koloniści zaprosili do siebie 43 dzieci z polskich rodzin na Ukrainie, wypoczywających, w Rzeszowie. Ugościli czym chata bogata. Przed wyjazdem do Myczkowiec - ks. Stanisław Słowik, dyrektor „Caritas”, otworzył im magazyn z odzieżą, „żeby obuć i odziać, wszak jesień idzie”.
Pracującym społecznie duchownym i świeckim, dzięki którym zaistniała kolonia charytatywna, podziękował ks. bp Kazimierz Górny, ordynariusz rzeszowski. - Bóg zapłać wam za to, co zobaczyłem.
Szczere polskie - Bóg zapłać - otrzymało również holenderskie małżeństwo: Wim i Joke Jansen, którzy hojnie doposażyli myczkowski ośrodek, przysyłając m.in. 80 łóżek. Pan Jansen przewodniczy holenderskiej Fundacji Pomocy Ukrainie i Polsce. Chce nam pomagać, widział - goszcząc u biskupa Trofimiaka - jak żyją na Ukrainie. - Narodowość - mówi - nie ma znaczenia. Jansenowie są wzruszeni. Dzieci obdarowują sponsorów kompozycjami z polnych kwiatów. Śpiewają dla nich. Potem zachwycają spektaklem, przygotowanym dla wszystkich - miejscowych i gości. Przechodzą samych siebie - w barwnych kostiumach zaprojektowanych przez wychowawczynię Barbarę Urban, scenografii - Elżbiety Płodzień i Ewy Piller i muzyce przygotowanej przez Annę Bożek. Sztuka jest o przyjaźni i miłości, o budowaniu Królestwa Bożego, a niektórzy mali aktorzy po raz pierwszy w życiu mogą zaistnieć na scenie, przed publicznością. W szkole - mówi jedna z wychowawczyń - tego zaszczytu nigdy nie dostąpiły. A tu - Mały Książę w szafirach i jego przyjaciółka Róża, w soczystej czerwieni.
Wanda Mołoń
© Caritas Diecezji Rzeszowskiej 2021. Realizacja: OPTeam S.A.
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.