Wyjątkowe miejsce, miniaturowe świątynie

Krzysztof Lech 29-09-2009, ostatnia aktualizacja 29-09-2009 13:09
Południowo - wschodni kraniec Polski fascynuje nie tylko dziewiczą przyrodą, ale również przepięknymi budowlami sakralnymi. Ich małe repliki znajdziemy w jednym miejscu – w Myczkowcach.

0.png

autor: Krzysztof Lech
źródło: Życie Warszawy
Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach poświęcono Janowi Pawłowi II, stąd jego pomnik pomiędzy miniaturowymi świątyniami

1.png

autor: Krzysztof Lech
źródło: Życie Warszawy
Miniatura kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP w Lutczy wygląda lepiej niż oryginał

2.png

autor: Krzysztof Lech
źródło: Życie Warszawy
W ubiegłym roku makiety architektury drewnianej obejrzało ponad 40 tys. turystów

Tereny te, na których spotykał się katolicko - łaciński zachód z bizantyjsko - ortodoksyjnym Wschodem, od wieków zamieszkiwane były przez ludność zróżnicowaną pod względem etnicznym: Bojków, Łemków, Pogórzan, Dolinian, polsko - ruskie grupy mieszane. To ludzie wyznający różną wiarę, a co za tym idzie, również budujący świątynie w różnym stylu. Dlatego w Bieszczadach i okolicy powstały wspaniałe cerkwie, kościoły. Tutaj też utworzono niezwykły ośrodek, którego pomysłodawcą jest ksiądz Bogdan Janik. Wędrując po Bieszczadach, koniecznie trzeba to miejsce odwiedzić.

Pogranicze trzech narodów

Do Ośrodka Caritas w Myczkowcach trafiłem trochę przez przypadek, za namową znajomego, który opowiedział mi o fenomenalnych małych budowlach sakralnych z okolic pogranicza polsko - słowacko - ukraińskiego.
Z Sanoka jadę w kierunku Krościenka. Mijam Lesko i w Uhercach skręcam w prawo – drogowskaz na Myczkowce. Tam do celu podróży kieruje mnie mała strzałka z napisem „Ośrodek Caritas”. Przez chwilę mam kamienistą drogę, ale nie przejmuję się tym. Wkrótce jestem na miejscu. Ośrodek zajmujący 8 hektarów powstał w 1994 r.
– Wcześniej w tym miejscu było osiedle dla robotników budujących zaporę w Myczkowcach i Solinie. Od 1969 r. stacjonował tam pułk wojska, który wznosił nad Soliną ośrodek MON, aż w końcu teren zakupiła Kuria Rzeszowska – wyjaśnia ksiądz Bogdan Janik, dyrektor Ośrodka Caritas Myczkowce. – Organizujemy kolonie dla dzieci. W ciągu roku odpoczywa tu ok. 2600 młodych ludzi. Odbywają się też rekolekcje, zielone szkoły, z ośrodka korzystają również emeryci, organizujemy kursokonferencje.

Miniaturowe kościoły i cerkwie

Jednak ksiądz Janik postanowił obiekt uatrakcyjnić. – Będąc 13 lat temu w Rimini we Włoszech, zobaczyłem „Italię w miniaturze”, czyli na niewielkim terenie postawione małe repliki znanych włoskich budowli – opowiada. – Zacząłem zastanawiać się nad stworzeniem czegoś podobnego w Polsce. Chciałem bieszczadzkim turystom przybliżyć budownictwo sakralne z pogranicza polsko - słowacko - ukraińskiego. Postanowiłem stworzyć ośrodek z miniaturami kościołów i cerkwi, które istnieją na tym terenie. Tak powstało Centrum Kultury Ekumenicznej im. Jana Pawła II – dodaje. Na dziesięciu wzgórzach zostały ustawione makiety najstarszych drewnianych kościołów, cerkwi prawosławnych i greckokatolickich z terenów południowo - wschodniej Polski oraz sąsiadów ze Słowacji i Ukrainy. Pośrodku stoi duży pomnik Jana Pawła II.

Centrum otwarto 16 października 2007 roku, czyli w 29. rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża. Od dwóch lat, co roku, tego dnia organizowane tu są spotkania ekumeniczne. Przyjeżdżają księża katoliccy, prawosławni, greckokatoliccy.

– Obecnie mamy 140 obiektów w skali 1 : 25. Wykonuje je zespół pod kierunkiem Janusza Kuliga, stolarza i artysty z Malawy. Docelowo będzie 160 małych kościołów i cerkwi – zapowiada ksiądz Janik.

Fundamenty małych budowli wykonywane są głównie z drewna dębowego. Podstawowa konstrukcja składa się z płyty wodoodpornej, którą pokrywa się deseczkami z drewna modrzewiowego czy blachą, tak jak w oryginale.

– Przy budowie makiet korzystamy z dokumentów konserwatorów zabytków. Jeżdżę też osobiście i robię zdjęcia poszczególnym świątyniom, zwracając uwagę na szczegóły. W niektórych przypadkach, kiedy nie było opisu danej budowli, przy pomocy lasera dokonywaliśmy szczegółowych pomiarów obiektów i na tej podstawie tworzyliśmy dokumentację – opowiada ks. Bogdan.

Z muzyką w tle

Ośrodek jest wyjątkowy, zrobiony z niesamowitym smakiem i wyczuciem. Atmosfery dodają dźwięki wydobywające się z małych ukrytych w atrapach skał i kamieni głośników. Usłyszymy delikatne śpiewy cerkiewne, kazania, a także głos naszego papieża i ukochaną przez niego pieśń „Barka”.– Dźwięk dopełnia ekspozycję, dodaje jej sakralnego charakteru. Głośniki postanowiłem ukryć w skałach, bo ważna jest estetyka obiektu. Nie można było postawić wielkich kolumn – wyjaśnia ks. Janik.

Centrum jest otwarte w godz. 9 - 17. Natomiast w lipcu i sierpniu w godz. 9 – 19. Gdyby ktoś chciał zobaczyć nocny wygląd ekspozycji, może wcześniej uzgodnić to e-mailem czy telefonicznie. Wstęp w formie cegiełki kosztuje: dorośli - 5 zł, dzieci - 2 zł.

Dwa razy do roku – jesienią i wiosną – minibudowle poddawane są konserwacji. Budowa jednej makiety, w zależności od jej skomplikowania, trwa od kilku dni do dwóch tygodni. Najwięcej czasu potrzeba na zgromadzenie dokumentacji.

Minizoo

Po chwili rozmowy z księdzem Janikiem szybko przekonuję się, że ten miły i sympatyczny człowiek jest niezwykły i ma głowę pełną pomysłów. Oprócz „miniskansenu sakralnego”, jak nazwałem Centrum Ekumeniczne, w drugim krańcu ośrodka w Myczkowcach znajduję kolejną atrakcję – minizoo. Część zwierząt to prezenty z krakowskiego zoo. Kozy żyją tu np. w symbiozie z bocianem, kaczki i gołębie z królikami. Są daniele, sarny, różnego rodzaju ptaki, jest też stadnina licząca 14 koni. Wszystko dzięki operatywności ks. Bogdana i jego współpracowników, którzy pieniądze na prowadzenie ośrodka pozyskują m.in. z Ministerstwa Kultury, a także z Unii Europejskiej. W sumie zrealizowaliśmy już sześć projektów unijnych. Kolejne dwa są w przygotowaniu.

Ksiądz Janik ma już kolejne pomysły, których realizację rozpoczął.– Zaczęliśmy tworzyć również Ogród Biblijny. Podzielony będzie na część Starego i Nowego Testamentu. Znajdzie się w nim makieta świątyni Salomona, góry Synaj, góry Ośmiu Błogosławieństw, Kalwarii, Ogrodu Oliwnego. Pojawią się małe figury i tablice opisowe. Całość dopełni roślinność z tamtych terenów. Ta ciepłolubna na zimę będzie chowana do pomieszczeń – zapowiada ks. Janik.

Ogród powstaje pod kierownictwem pani Zofii Włodarczyk, prof. Akademii Rolniczej z Krakowa, która jest specjalistką od roślin biblijnych.Mimo że ośrodek w Myczkowcach nie reklamuje się w folderach, czy na targach, wieść o nim szybko się rozchodzi. W ubiegłym roku odwiedziło go 40 tys. turystów. To fenomenalne miejsce nie tylko na skalę Polski, ale i Europy. Z pewnością nieraz tam powrócę.

Życie Warszawy

Co piszą o nas inni...

Nowiny 31 stycznia 2002

Ferie w Myczkowcach i Rzeszowie

W Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach na pierwszym turnusie zimowiska przebywało 265 dzieci. Wprawdzie psikusa sprawiła bezśnieżna aura, lecz i bez śniegu nie ma czasu na nudę. Jest mnóstwo zabaw, spacerów, konkursów, dyskotek i wycieczek autokarowych. Każdego dnia przez wiele godzin kryta ujeżdżalnia tętni gwarem amatorów przejażdżek.

Kto nie wyjechał, może skorzystać z wielu propozycji spędzenia ferii w mieście. Zdjęcie wykonano w rzeszowskim ROSiR.

jk

300 sanek na bezrobociu

Ferie z Caritas

MYCZKOWCE. Ośrodek Wypoczynkowo-Rehabilitacyjny Caritas Diecezji Rzeszowskiej od soboty tętni gwarem. Na I turnusie zimowiska przebywa w nim 265 dzieci.

Na Na pierwszym turnusie mamy dzieci z Rzeszowa, Biecza, Gorlic, Jasła, Tyczyna, Sokołowa, Głogowa Młp. i Kolbuszowej. Opiekuje się nimi 26 wolontariuszy; wychowawcy, lekarze i dwie pielęgniarki – mówi ks. Bogdan Janik, dyrektor ośrodka.

Zorganizowanie wypoczynku dla tak dużej armii dzieci było możliwe dzięki wpływom ze sprzedaży świec Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, hojności sponsorów, a w znacznej mierze dzięki wolontariuszom. Wśród sponsorów pojawiło się po raz pierwszy Zjednoczenie Polek na Emigracji w Londynie.

Tradycyjnie na wypoczynek do Myczkowiec przyjeżdżają dzieci głównie ze szkół podstawowych, które jeszcze tu nie były. Ich wytypowaniem zajęły się parafie, współpracując ze szkołami i ośrodkami pomocy społecznej. Ideą przyświecającą organizatorom obozów zawsze było zaproszenie dzieci z rodzin najuboższych, pokrzywdzonych przez los, niepełnosprawnych. Tak było i tym razem. Wielu dzieciom zaraz po ich przyjeździe trzeba było zabezpieczyć ciepłą odzież i obuwie.

Wprawdzie psikusa sprawiła bezśnieżna aura, lecz i bez śniegu nie ma czasu na nudę. Jest mnóstwo zabaw, spacerów, konkursów, dyskotek i wycieczek autokarowych. Dzieci były już na zaporze w Solinie, a także w Muzeum Przyrodniczym w Ustrzykach Dolnych. Każdego dnia przez wiele godzin kryta ujeżdżalnia tętni gwarem amatorów przejażdżek.

Dużą niespodzianką dla obozowiczów jest obecność na turnusie zespołu wokalno-muzycznego „SOUL” z Sanockiego Domu Kultury, zdobywcy Grand Prix Ogólnopolskiego Festiwalu Kolęd i Pastorałek. Dzięki niemu wieczorne wspólne kolędowanie ma wyjątkowo profesjonalny poziom.

Ks. Bogdan Janik dyrektor Ośrodka Caritas w Myczkowcach:

- Stało się tradycją naszego ośrodka, że podczas ferii zimowych organizujemy w nim wypoczynek dla najuboższych dzieci z diecezji.

emes

 


Niedziela nr 37 z dnia 10 listopada 2000

Zakończenie wakacji w Myczkowcach

28 sierpnia br. W Ośrodku Wypoczynkowo-Rechabilitacyjnym „Caritas” w Myczkowcach odbyło się uroczyste podsumowanie i zakończenie kolonii zorganizowanych przez „Caritas” diecezji rzeszowskiej.

W spotkaniu udział wziął bp Edward Białogłowski oraz przedstawiciele władz wojewódzkich, samorządowych, Kuratorium Oświaty, przedstawiciele firm i organizacji, które wspomogły tegoroczną akcję kolonijną.

Tegoroczny program kolonijny p.t. Tchnienie życia oparty został na motywach z życia świętego Franciszka z Asyżu. Proponował on treści wychowawcze w ramach wychowania w miłości i odpowiedzialności opartych na cnotach ewangelicznych z uwzględnieniem tematów ekologicznych. Opracowała go mgr Danuta Mazur z ZSG Rzeszów. W ramach spotkań z dziećmi były omawiane zagadnienia i problemy związane z alkoholizmem.

W koloniach wzięło udział 2000 uczestników dzieci z rodzin biednych, patologicznych, w tym 120 niepełnosprawnych. Ponadto były dzieci z Ośrodków Specjalnych i Domów Dziecka z Mrowli, Strzyżowa, Wolicy, Żyznowa, Jasła, Budziwoja, Frysztaka, Ropczyc i Rzeszowa. 350 dzieci zostało skierowanych przez MOPS-y i GOPS-y w ramach profilaktyki. 500 dzieci finansowało Kuratorium Podkarpackie dwa turnusy w Lesku i jeden w Myczkowcach. Finansowano wspierali akcję: MEN, PZZU O/Rzeszów, Zakład Energetyczny Rzeszów, Miasto Rzeszów, „Caritas” Polska, „Arca-Invesco”, „Resgraph”, Gmina Solina, Wspólnota Polska w Rzeszowie, WFOŚiGW w Rzeszowie, PZU Rzeszów, Wojewódzkie Towarzystwo Krzewienia Kultury Fizycznej w Rzeszowie, Firma „Now Ofer” – Rzeszów p. Twardzik, Golema, Wystawcy Targów „Inter-RES”, Zakład Mięsny „Janipek”, Gospodarstwo Ogrodnicze w Trzebownisku, Rzeszowska Spółdzielnia Mleczarska „RESMLECZ” w Trzebownisku, Firma „DAREX”, Hurtownia „RES-GRAPH”, „ALIMA-GERBER”, PHP „GESTA”, Hurtownia „BAĆ-POL”, Hurtownia „INTERHIT”, Helena i Marian Siwiec, Żurek Rzeszowski – Państwo Osikowie, Zakład Cukierniczy Bulanda, Sklep z zegarkami „Proimpex”, PHU „ANIA”, Stacja Paliw „ZETKA”, Rzeszowskie Zakłady Drobiarskie „RES-DROB”, Apteka P. Mazur, Wytwórnia Art., Kreślarskich „Leniar”, Poligrafia WSD, Wytwórnia Pieczywa Trwałego, Zakład Energetyczny, Zespół Elektrowni Wodnych „Solina”, EuroMed, PPHU „DRIMPEX”, Zakład Produkcyjno-Handlowy „PROMARŚ” Krosno, Pan inż. Tadeusz Stasieńko, anonimowi ofiarodawcy z diecezji. Ponadto środki pochodziły z akcji „świece Caritas”, cegiełki „Caritas”, oraz „Baranek wielkanocny”.

Opiekę sprawowało 213 osób, w tym: 7 księży, 1 siostra zakonna, 6 kleryków, 173 wychowawców, 7 lekarzy, 16 pielęgniarek, oraz 90 praktykantów z Zespołu Szkół Gospodarczych.

 


Nowiny 27 – 29 lipca 2001 r.

Tu nikt się nie nudzi

Turnusy radości

Myczkowce. Kolejna grupa dzieci z biednych rodzin odpoczywa na kolonii w Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym Caritas Diecezji Rzeszowskiej. – Jest supeer, chcielibyśmy przyjechać za rok – mówią zgodnie chłopcy i dziewczęta.

Od początku wakacji na dziesięciodniowe turnusy do Myczkowiec przyjeżdżają dzieci z woj. Podkarpackiego i małopolskiego. Część uczniów wypoczywa w Lesku na turnusach dwutygodniowych. – Dzieci typowane są przez parafie, instytucje wychowawcze, miejskie i gminne ośrodki pomocy społecznej – mówi ks. Bogdan Janik, dyrektor ośrodka w Myczkowcach. – Rodziny nie płacą za pobyt swoich latorośli, bo ich na to nie stać. Wszystkie koszty pokrywa Caritas przy wsparciu ludzi dobrej woli.

Program każdego dnia jest dokładnie przemyślany. Wiele zależy od pogody. Dzieci poznają Bieszczady, przyrodę, zabytki, kulturę. Wychodzą na górskie szlaki, uczestniczą w różnorakich konkursach i grach oraz zawodach sportowych. – Mamy m.in. konkursy plastyczne, wiedzy religijnej i patriotycznej – informuje ks. Janik. – Do dyspozycji są konie, boisko piłkarskie, stoły pingppongowe i wiele innych atrakcji. Dbamy o to, by nikt się tu nie nudził i wrócił do domu z bagażem miłych wspomnień.

Jednym ze sztandarowych punktów programu są wycieczki autokarowe do najciekawszych miejsc w regionie. W tym roku nie byłyby one możliwe (a przynajmniej nie w takim zakresie), gdyby nie pomoc sanockiego Autosanu. – Firma ta wyremontowała nam za darmo autobus – mówi ks. Janik. – Potrzebna była wymiana całej karoserii, której koszt wyniósł 86 tys. zł. Chcę jeszcze raz gorąco podziękować Autosanowi za ten prezent.

Łącznie podczas wakacji dzięki Caritasowi wypocznie w Bieszczadach 2500 dzieci. Podsumowanie akcji letniej odbędzie się 29 sierpnia w ośrodku w Myczkowcach. Jak zwykle będą upominki i zabawa. Przypomnijmy, że w zakończonym kilka dni temu turnusie uczestniczyło 20 dzieci, którym pobyt zafundowała spółka R-press, wydawca „Nowin”.

Krzysztof Potaczała


Super Nowości Nr 149 (901) z dnia 28 kwietnia 2000

Na kolonię z Caritasem

Rzeszów. W piątek, 23 bm., wyjechała pierwsza grupa dzieci na turnus kolonijny zorganizowany przez Caritas Diecezji Rzeszowskiej. Wyjazdy służą wypoczynkowi i zabawie, ale mają także integrować młodzież.

Turnusy kolonijne odbywać się będąc w Myczkowcach oraz Lesku. Trwać będą do ostatniego dnia wakacji, a skorzysta z nich łącznie ok. 2,5 tys. dzieci. Zakwaterowanie oraz wyżywienie zorganizowano w tamtejszych szkołach podstawowych. W koloniach bierze udział także wykwalifikowana kadra. Są to nauczyciele oraz odpowiednio przeszkoleni studenci. Wyjazdy mają charakter katolicki, stąd też dzieciom towarzyszyć będą również klerycy i księżą. – Dzieci mają możliwość wyjazdu dzięki finansowemu wsparciu MEN-u oraz Rzeszowskiego Kuratorium Oświaty – powiedziała siostra Agata z Caritas Diecezji Rzeszowskiej. – Program zależeć będzie od pogody, niemniej jednak zawarte w nim są liczne wycieczki piesze i autokarowe, w tym wyjazd nad Solinę. Jedną z atrakcji jest hipoterapia, czyli rehabilitacja, w której wykorzystywana jest jazda konna.

Kolonie zorganizowane przez Caritas mają bawić, rozwijać, ale przede wszystkim integrować młodzież. Dlatego też biorą w nich udział dzieci z ośrodków pomocy społecznej i ośrodków szkolno-wychowawczych, domów dziecka, pogotowia opiekuńczego oraz te niepełnosprawne.

(dusz)

 


Źródło – Listopad 1998

Caritas szkolna w Myczkowcach

W dniach od 6 do 8 listopada 1998 r. W Ośrodku Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach odbył się I Ogólnopolski Zjazd Szkolnych Kół Caritas. Uczestniczyło w nim 151 delegatów z diecezji białostockiej, gnieźnieńskiej, przemyskiej, rzeszowskiej i sandomierskiej. Przybyli również studenci Studium Caritas przy Akademii Teologicznej w Warszawie – reprezentujący diecezję gdańską, toruńską, warszawską i warszawsko-praską, a także klerycy Wyższych Seminariów Duchownych z Rzeszowa i Przemyśla, którzy są zaangażowani w kleryckie grupy charytatywne, oraz studenci rzeszowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Obecnie były dwie delegatki Caritas z Ukrainy. Caritas Polska reprezentowana była przez mgr Mirosławę Łućko.

Zjazd prowadziła Caritas Diecezji Rzeszowskiej, w której powstały pierwsze w Polsce Szkolne Koła Caritas, dla których opracowano także regulamin działania. Uczestnicy Zjazdu podjęli konstruktywną dyskusję nad rolą, zadaniami, celem i funkcjonowaniem Szkolnych Kół oraz nad ich regulaminem (statutem). Jej owocem było kilka poprawek do regulaminu oraz rozliczne propozycje konkretnych form działania w szkole, parafii i w diecezji. Przedstawiciele z archidiecezji przemyskiej zaproponowali, aby hymnem Szkolnych Kół Caritas była pieśń Miłosierny jest Pan i łaskawy. Część dydaktyczną Zjazdu prowadził ks. dr Jarosław Koral z ATK w Warszawie, który wygłosił dwa referaty na temat: Kościół wobec wyzwań socjalnych okresu transformacji w Polsce oraz Charytatywna posługa młodzieży w Kościele. Z uczestnikami spotkał się oraz odprawił Mszę św. I wygłosił homilię zastępca przewodniczącego Komisji Charytatywnej Episkopatu Polski ks. bp Edward Białogłowski z Rzeszowa.

Młodzież inspirowana Ewangelią nosi w sobie pragnienie i potrzebę wielkorakiej służby ludziom potrzebującym. Znakiem tego są istniejące i prowadzące bardzo ożywioną działalność Szkolne Koła Caritas, które funkcjonują na terenie szkół średnich i podstawowych. Jest szansa, że w te posługę włączy się także młodzież akademicka. W Rzeszowie zawiązała się grupa inicjatywna, która zmierza do powołania Studenckiego Koła Caritas – Caritas Akademica przy rzeszowskiej WSP. Opiekę nad tą grupą sprawują: ks. dr Andrzej Garbarz i ks. mgr Władysław Jagustyn. W Myczkowcach studenci zastanawiali się nad statutem swego Koła.

Ks. Stanisław Słowik


Źródło – listopad 1998

Caritas integruje rodziny

W dwa weekendy w dniach od 9 do 11 października i od 13 do 15 listopada 1998 r. Caritas Diecezji rzeszowskiej w swoim Ośrodku Wypoczynkowym w Myczkowcach zorganizowała integracyjne spotkania dla rodzin dotkniętych różnymi patologiami. W spotkaniach wzięło udział 250 osób (40 małżeństw z dziećmi).

Małżonkowie spotkali się z psychologami i pedagogami. Dziećmi zajęli się wychowawcy – wolontariusze organizując im gry, zabawy i konkursy. Dużą frajdą dla dzieci była też możliwość jazdy konnej pod okiem fachowych instruktorów. Atrakcją spotkania była zorganizowana dla wszystkich wycieczka nad zalew i zaporę w Solinie. Były też organizowane spotkania wspólne dla rodziców i dzieci, których celem było ukazanie możliwości dialogu w rodzinie, nawet wtedy, gdy jest ona dotknięta jakąś duchową chorobą. Ważnym momentem integracyjnym były wspólne nabożeństwa, podczas których dzieci miały możliwość zobaczyć modlących się rodziców – zapewne wiele z nich nie ma takiego widoku w rodzinnym domu.

Rodziny uczestniczące w spotkaniach (poza trzema wyjątkami) nigdzie do tej pory razem nie wyjeżdżały na żaden wypoczynek, dlatego też tym bardziej były wdzięczne za możliwość pobytu w Myczkowcach, który oprócz chwil wytchnienia dawał szansę odbudowy rodzinnych więzi oraz wlewał nadzieję, że przy odrobinie dobrej woli i przy wsparciu łaską Bożą można pokonać zło, które zakradło się w serca rodziców i dzieci. Rodziny wyraziły wolę uczestniczenia w dalszych takich lub podobnych spotkaniach.

Spotkania integracyjne rodzin finansowo wsparł Urząd Rady Ministrów – Minister do spraw Rodziny K. Kapera oraz Urząd Miasta Rzeszowa.

Ks. Stanisław Słowik


Niedziela Nr 49 (49) z dnia 6 grudnia 1998

Spotkania Integracyjne Rodzin

W dwa weekendy, w dniach 9 – 11 października i 13 – 15 listopada br. Caritas Diecezji Rzeszowskiej w swoim Ośrodku w Myczkowcach zorganizowała integracyjne spotkania dla rodzin przeżywających trudności.

Wzięło w nich udział 250 osób, w tym 40 małżeństw, a pozostali uczestnicy to dzieci. Większość małżeństw pochodzi z Rzeszowa oraz z Gorlic.

Małżonkowie mieli spotkania z psychologami i pedagogami, a dziećmi zajęli się wychowawcy – wolontariusze, którzy organizowali im gry, zabawy i konkursy. Dzieci korzystały także z jazdy konnej. Wszyscy wzięli udział w wycieczce do Soliny. Były także organizowane wspólne spotkania rodziców i dzieci oraz specjalne nabożeństwa.

Spotkania finansowo wsparł Urząd Rady Ministrów – minister ds. rodziny Kazimierz Kapera oraz Urząd Miasta Rzeszowa.

Rodziny uczestniczące w spotkaniach (z trzema wyjątkami) nigdzie do tej pory razem nie wyjeżdżały na żaden wypoczynek, tym bardziej więc były wdzięczne i wyraziły ochotę uczestniczenia w takich imprezach, które oprócz wypoczynku pomagają im rozwiązać niełatwe problemy.


Niedziela Nr 25 (25) z dnia 21 czerwca 1998

Wypoczynek dla dzieci z Ukrainy

Od 1 czerwca br. Przebywa w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowy Caritas w Myczkowcach grupa 110 dzieci z Ukrainy. Większość z nich przyjechała z Chmielnika, gdzie pracuje ks. Józef Kandefer, kapłan diecezji rzeszowskiej.

Wypoczynek tej grupy dzieci stał się możliwy dzięki ofiarom zebranym do skarbonek przez dzieci z diecezji rzeszowskiej w czasie Wielkiego Postu.

Opiekę nad dziećmi sprawuje 10 wychowawców z Polski, kierowniczką kolonii jest mgr inż. Anna Bereś, a opiekę duszpasterską sprawuje ks. Bogdan Janik – dyrektor ośrodka i ks. Maciej Cyran.


Źródło Nr 27 (340) z dnia 5 lipca 1998

100 polskich dzieci z Ukrainy w dniach 3 - 17.06. br. Przebywało na kolonii charytatywnej w Ośrodku Caritas w Myczkowcach. Opiekę nad dziećmi sprawowali wychowawcy z Ukrainy i wolontariusze z Polski. Dzieci w ramach wypoczynku i poznawania Polski odbyły m.in. wycieczki do Krakowa i po Bieszczadach (Solina) oraz uczestniczyły w Nabożeństwie Fatimskim i w procesji Bożego Ciała w parafii Myczkowce. Fundusze na kolonię, której współorganizatorem jest także „Wspólnota Polska” pochodziły m.in. z ofiar składanych przez dzieci podczas Wielkiego Postu do skarbonek. Warto dodać, że część wystawców na targach InterRES swoje ekspozycje przekazała dla dzieci w Myczkowcach.


Źródło Nr 4 z dnia 15 marca 1998

700 dzieci z rodzin najuboższych i z Domów Dziecka z terenu diecezji rzeszowskiej uczestniczyło w trzech turnusach ferii zimowych w dniach od 24 stycznia do 13 lutego 1998 r., jakie zorganizowała Caritas Diecezji Rzeszowskiej we własnym Ośrodku Wypoczynkowym w Myczkowcach (Bieszczady). Podczas zimowiska realizowano specjalny program wychowawczy pt. „Miłość treścią chrześcijańskiego życia” oraz program ostrzegający przed sięganiem po alkohol pt. „Potrafię Ci pomóc”. Opiekę nad dziećmi sprawowało kilku kapłanów, 60 wychowawców – wolontariuszy (nauczyciele, studenci, katecheci świeccy), 4 lekarzy i 5 pielęgniarek. Zimowisko mogło się odbyć dzięki środkom zgromadzonym przez Caritas w ramach Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom, dofinansowaniu przez Kuratoria Oświaty w Rzeszowie i Krośnie oraz dzięki pomocy licznych sponsorów, do których należy także PZU, które nieodpłatnie ubezpieczyło całość zimowiska. W dniu 12.02. br. z ostatnim turnusem wypoczywających dzieci spotkał się w Myczkowcach ks. bp ordynariusz Kazimierz Górny. Dzieci opowiedziały o swoich przeżyciach oraz przedstawiły okolicznościowy program słowno – muzyczny. Poprzednie grupy dzieci odwiedził ks. bp Edward Białogłowski.


Źródło z dnia 22 lutego 1998

Podczas zimowych ferii Caritas Diecezji Rzeszowskiej zorganizowała w swoim ośrodku w Myczkowcach bezpłatny wypoczynek dla 650 dzieci z rodzin najuboższych i z Domów Dziecka. Odbyły się trzy tygodniowe turnusy. Środki finansowe na zimowisko pochodziły z Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom (ofiary za świece i kalendarze Caritas) i z dotacji Kuratorium Oświaty. Wielu sponsorów przekazało dary rzeczowe. Opiekę nad dziećmi sprawowało 60 wychowawców – wolontariuszy: duszpasterze, nauczyciele, katecheci świeccy i studenci, którzy realizowali specjalnie przygotowany program pt. „Miłość treścią chrześcijańskiego życia”. Jedną z wielu atrakcji zimowiska była nauka jazdy konnej.


Niedziela Nr 8 z dnia 22 lutego 1998

Zimowisko Caritas

Dzieci z rodzin ubogich, wielodzietnych oraz domów dziecka, podobnie jak w latach poprzednich mogły i w tym roku skorzystać z zimowiska w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym Caritas w Myczkowcach. I turnus rozpoczął się 24 stycznia i trwał tydzień. Przebywało na nim 230 dzieci rekrutowanych przez Parafialne Zespoły Caritas i Ośrodki Pomocy Społecznej. Opiekę sprawowali nad nimi nauczyciele wolontariusze, a kierownikiem zimowiska był Tadeusz Nizioł, dyrektor SP w Słocinie. Opiekę duszpasterską sprawował ks. Bogdan Janik, dyrektor Ośrodka i ks. Janusz Miąso. W trakcie zimowiska wdrażany jest program „Miłość treścią chrześcijańskiego życia” oraz program profilaktyki antyalkoholowej. W programie zimowiska dzieci mogły skorzystać z zabaw na śniegu, zajęć świetlicowych, zwiedzania okolic Myczkowiec. Największą jednak atrakcją była jazda konna pod okiem instruktorów.

Zaplanowano trzy turnusy, w których weźmie udział blisko 700 dzieci. Z I turnusu skorzystały dzieci z dekanatów rzeszowskich, tyczyńskiegio, kolbuszowskiego i sokołowskiego. Na drugim turnusie wypoczywały dzieci z dekanatu ropczyckiego, sędziszowskiego, czudeckiego, strzyżowskiego i frysztackiego oraz dzieci z Domu Dziecka w Żyznowie, zaś na III turnusie będą dzieci z województwa krośnieńskiego, gdzie ferie rozpoczęły się tydzień później. Dzieci uczestniczą w zimowisku zorganizowanym przez rzeszowską Caritas nieodpłatnie. Stało się to możliwe dzięki akcji Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom oraz ofiarom licznych sponsorów.


Niedziela Nr 4 z dnia 25 stycznia 1998

Ferie z Caritas

W dniu 24 stycznia b.r. rozpoczynają się ferie szkolne dla dzieci i młodzieży. Caritas przygotowała dla dzieci z najbiedniejszych rodzin oraz dla dzieci z ośrodków specjalnych zimowisko w Myczkowcach. Dzieci na ten wypoczynek rekrutowane są przez parafialne Zespoły Caritas i Ośrodki Pomocy Społecznej. Przygotowano 600 miejsc na trzech 1-tygodniowych turnusach. Opiekę wychowawczą nauczyciele sprawują gratisowo. Nieodpłatnie opiekę medyczną zapewniają lekarze i pielęgniarki. Uczniowie Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie będą w Ośrodku w czasie zimowiska odbywali praktykę usługując dzieciom na jadalni i pomagając personelowi w kuchni. Zimowisko to jest bezpłatne. Fundusze na jego zorganizowanie pochodzą z Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom oraz od sponsorów.


Nowiny Nr 22 z dnia 2 lutego 1998

Zimowiska w Bieszczadach

Ruszyły wyciągi i... kuligi

Zima zlitowała się nad turystami i gestorami ośrodków wypoczynkowych w Bieszczadach, i sypnęła trochę śniegiem. Nadal jednak nie rozpieszcza narciarzy. – Choć przeszła intensywna fala opadów, sytuacja niewiele się zmieniła – mówi dyżurny ratownik Bieszczadzkiej Grupy GOPR Edward Stasiczek. – Narciarze szukają białego, żeby trochę pojeździć. Najgrubsza pokrywa śnieżna jest na Połoninie Wetlińskiej – 55 cm, ale w pozostałych miejscowościach waha się od 10 do 30 cm. To za mało na narty.

Mimo to ruszyły wyciągi w Ustrzykach Dolnych: Laworta i Gromadzyń, w Ustrzykach Górnych, Kalnicy, Karlikowie, Dwwerniku i Rymanowie.

Dużo gorzej sytuacja wygląda w ośrodkach turystycznych. Turyści wystraszeni wcześniejszym brakiem śniegu nadal omijają Bieszczady. – Czekamy na grupy zorganizowane z Warszawy, które mają zjechać w połowie tygodnia. W tej chwili mamy tylko nielicznych turystów indywidualnych – mówi „Beton” ze schroniska „Podkowiata” w Komańczy. – Obawiam się jednak, że śniegu będzie brakować. W Komańczy nadal jest go niewiele. Sporo ludzi nam już poodmawiało, dlatego zmuszeni byliśmy oddać narty wypożyczone na ferie.

„Beton” główkuje nad programem, który urozmaici pobyt warszawiaków w Bieszczadach. Oczywiście wśród atrakcji jest kulig. – Jeśli nie uda się go zrobić na sankach, to pojedziemy ciuchcią – tak wygląda najgorszy scenariusz w „Podkowiacie”.

Nie narzekają natomiast na brak śniegu księża z rzeszowskiego „Caritasu”, który jak co roku w Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym w Myczkowcach zorganizował zimowisko dla dzieci z ubogich lub zagrożonych patologią rodzin. Program zimowiska jest urozmaicony. – W ośrodku mamy 8 koni i każde dziecko może zakosztować jazdy konnej. Pomaga im 5 instruktorów, wolontariuszy – mówi ksiądz dyrektor Bogdan Janik. – Jak poprawią się warunki śnieżne będziemy organizować kuligi i naukę jazdy na nartach. Dzieci codziennie wieczorem mają dyskotekę, rozgrywki sportowe, konkursy i festiwale. Codziennie też odprawiana jest Msza święta, w której dzieci biorą czynny udział. W trakcie zimowiska wdrażany jest program „Miłość treścią chrześcijańskiego życia” i program profilaktyki antyalkoholowej.

W czasie trzytygodniowego pobytu w Myczkowcach, finansowanego w całości przez „Caritas” diecezji rzeszowskiej i sponsorów, wypocznie w sumie ponad 700 dzieci. Na pierwszym tygodniowym turnusie przebywało 270 dzieci z Rzeszowa, Tyczyna, Kolbuszowej i Sokołowa. Obecnie do Myczkowiec zjechały dzieci z Ropczyc, Rzeszowa, Sędziszowa, Czudca, Strzyżowa i Frysztaka, a także wychowankowie Domów Dziecka z Żyznowa i Słociny. W sumie 220 osób. Na ostatnim turnusie wypocznie ponad 220 dzieci z woj. Krośnieńskiego. Opiekują się nimi ochotnicy: studenci, nauczyciele i katecheci.

(drm)


Niedziela Nr 38(38) z dnia 20 sierpnia 1998

Podsumowanie Kolonii Caritas

27 sierpnia br. w Myczkowcach odbyło się zakończenie i podsumowanie Kolonii dla dzieci zorganizowanych w Ośrodku Caritas w Myczkowcach. W spotkaniu wziął udział bp Edward Białogłowski oraz wielu znamienitych gości: m.in.: Bogdan Rzońca, wojewoda krośnieński, Mieczysław Janowski, senator RP i prezydent Rzeszowa, kuratorzy województwa rzeszowskiego i krośnieńskiego, Zbigniew Sowiński – wójt Gminy Solina.

W tym roku w 7 turnusach zorganizowanych w Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym Caritas w Myczkowcach wypoczywało 1800 dzieci. Opiekę nad nimi sprawowało 173 wychowawców, 7 lekarzy, 16 pielęgniarek, 6 kleryków, 7 księży, jedna siostra zakonna, a także 90 praktykantów z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. Wszyscy swoje prace wykonywali nieodpłatnie. Dzieci na kolonie były wysyłane przez parafialne Zespoły Caritas, Ośrodki Pomocy Społecznej, Domy Dziecka, Pogotowie Opiekuńcze, Zespół Szkół Specjalnych z Rzeszowa, Ognisko Wychowawcze w Budziwoju, Państwowy Zakład Wychowawczy we Frysztaku.

W czasie kolonii realizowany było program „Tchnienie życia” opracowany przez Danutę Mazur z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie, oparty na motywach z życia św. Franciszka z Asyżu.


SŁOWO – DZIENNIK KATOLICKI Nr 144 (636) z dnia 27 lipca 1995

Caritas Diecezji Rzeszowskiej zorganizował w swoim ośrodku wypoczynkowo-rehabilitacyjnym w Myczkowcach 4 turnusy darmowych kolonii dla ponad 1000 dzieci. Wyjeżdżając dzieci z rodzin ubogich i patologicznych oraz dzieci więźniów typują ośrodki opieki społecznej oraz parafie i Caritas, a opiekę sprawują – pod kierunkiem ks. Stanisława Słowika dyr. Caritas Diecezji Rzeszowskiej, ks. Bogdana Janika dyrektora Ośrodka i ks. Władysława Jagustyna – wolontariusze: katecheci, klerycy i osoby świeckie.

Kolonia ma charakter katolicki i prowadzona jest zgodnie z salezjańskim programem „Pinokio” czyli „Warto dobrym być”. Każdy turnus odwiedza bp Kazimierz Górny, ordynariusz rzeszowski. B. Ośrodek wojskowy przekazał dla potrzeb Caritas Urząd Rejonowy w Sanoku. Ośrodek o pow. 9 hektarów ogrodzony i wyposażony w kaplicę, salę konferencyjną, boiska do gier zespołowych oraz zaplecze gospodarcze (kuchnia, stołówka) jest czynne cały rok. Trwają prace adaptacyjne, ale na dziś ośrodek jest zdolny przyjąć na nocleg 350 osób.

Obecnie poza kolonią w ośrodku przebywają na turnusach grupy oazowe Rodzin Katolickich (ok. 240 osób). Jak mówi dyrektor Ośrodka ks. Bogdan Janik kolonia, jak i cały ośrodek, funkcjonuje dzięki pomocy wielu darczyńców, jak: Zakład Energetyczny w Rzeszowie, Zespół Szkół Gospodarczych im. M. Spytka Ligęzy w Rzeszowie, czy firm: Danez, Baćpol, Gospodarstwo Rolne Trzebownisko, Zakłady Mięsne „Janikpel” i wielu wielu innych.

Za tą bezinteresowną pomoc wszystkie dzieci są ogromnie wdzięczne.

Kazimierz Raba

 


Źródło nr 43 (252) z dnia 27 października 1996

Myczkowce - Miasteczko Miłości

Anna Sokolowska (kierownik kolonii): Tutaj nie potrzeba słownie deklarować miłości. Tutaj trzeba z każdym dzieckiem porozmawiać, uśmiechnąć się, przytulić... Kochane te dzieci!

Ks. Stanisław Słowik (dyrektor Caritas): Caritas znaczy miłość... O miłości jednak nie potrzebują wiele mówić ci, którzy na co dzień ją realizują.

Ks. Bogdan Janik (dyrektor ośrodka): To bardzo mozolna praca. Kiedy jestem już tak bardzo zmęczony, to przychodzą chwile, że chciałbym stąd wyjechać - choćby na parę dni. Ale przecież ktoś tu musi być i... wstać o czwartej rano, gdy trzeba jechać po zakupy

* * *

Ośrodek na starych mapach podpisywany jako „Myczkowce-Osiedle" powstał w latach 50-tych, kiedy budowano zapory w Myczkowcach i Solinie. Przez kilka lat funkcjonował jako jednostka wojskowa. Później przemianowany został na ośrodek wypoczynkowy dla rodzin wojskowych. Pod koniec lat 80-tych zaczęło brakować pieniędzy na jego utrzymanie i remonty.

Postanowiono oddać go w dzierżawę lub cały teren zrównać z ziemią i zwrócić gminie jako nieużytek.

* * *

Na początku 1994 r. do Myczkowiec przyjechał obejrzeć ośrodek ks. bp Kazimierz Górny. Zachwycił się wspaniałym bieszczadzkim terenem i podjął decyzję o próbie zagospodarowania ośrodka dla celów diecezjalnych: W czerwcu tego roku podpisano umowę z Urzędem Rejonowym w Sanoku o przejęciu terenu i zabudowań w użytkowanie.

W chwili przejęcia ośrodek nie wyglądał zachęcająco. Jedynie dwa bloki z sześciu nadawały się do zamieszkania. Pozostałe wymagały kapitalnego remontu. Szybko jednak przystąpiono do koniecznych prac, które prowadzono przy wsparciu diecezji. Prezydenta Miasta Rzeszowa i Wojewody Rzeszowskiego. Przy współpracy z holenderską Caritas urządzono puste bloki. W ramach pomocy z Zachodu do Myczkowiec trafiły m.in. łóżka z rezerw wyposażenia szpitala wojskowego NATO. Rzeszowski Zakład Energetyczny, przystępując do renowacji własnego ośrodka wypoczynkowego, przekazał dla Caritas całe jego dotychczasowe wyposażenie.

* * *

W chwili przejęcia ośrodka przez diecezję ks. Bogdan Janik, wikariusz w parafii garnizonowej w Rzeszowie, pełnił funkcję diecezjalnego moderatora Ruchu Światło-Życie. Ośrodek początkowo miał być przekazany na cele oazowe, więc do prowadzenia rozmów i dopełnienia formalności administracyjnych oddelegowano właśnie ks. Janika. W sierpniu 1994 r. został on mianowany wicedyrektorem Caritas i dyrektorem ośrodka w Myczkowcach.

Jeżeli trzeba jechać po zakupy na hurtownię to swój dzień ks. Janik rozpoczyna o godz. czwartej rano. Po powrocie dla uczestników kolonii odprawia Mszę św. wraz z homilią tradycyjnie już rozpoczynaną od słów: Kochane Dzioby... Eucharystia stanowi jedną z nielicznych chwil wytchnienia w codziennej pracy. Po niej ks. Janik długo samotnie klęczy w kaplicy, by nie tylko jako gospodarz ośrodka, ale przede wszystkim jako duszpasterz -ogarniać swoją modlitwą powierzone mu osoby i ich problemy.

Gdy ośrodek był własnością wojska obsługiwało go 40 osób. Dziś zatrudnionych jest 10 miejscowych mieszkańców (kucharki, palacze - dozorcy, konserwator, sprzątaczki). Podczas wakacyjnych turnusów w ramach praktyk zawodowych pomagają uczniowie Rzeszowskiego Zespołu Szkół Gospodarczych.

Gdy przyszedłem do Myczkowiec - wspomina ks. Janik - pracownicy trochę nieufnie obserwowali moje poczynania. Od samego początku więc zdejmowałem sutannę i zabierałem się wraz z nimi do pracy. Dziś, oprócz spraw administracyjno-gospodarczych, ks. Janik osobiście dogląda każdego remontu, sam maluje krawężniki, kosi trawę, pielęgnuje klomby z kwiatami i oczko wodne z fontanną. Po południu otwiera sklepik ze słodyczami, a wieczorem prowadzi dyskoteki dla kolonistów.

* * *

Z roku na rok do ośrodka Caritas przybywa coraz więcej grup z coraz bardziej odległych zakątków Polski (a nawet spoza jej granic). Organizowane tu są rekolekcje, turnusy rehabilitacyjne, wycieczki szkolne (tzw. „zielone szkoły"), studniówki, wesela, różnego rodzaju kursy i szkolenia. Każdego roku - co chyba najważniejsze! - podczas wakacji i zimowych ferii organizowane są tu kolonie charytatywne dla dzieci z rodzin ubogich, wielodzietnych, patologicznych, dzieci specjalnej troski i z domów dziecka.

Na kolonie letnie dzieci kierowane są przez koła Caritas, Ośrodki Pomocy Społecznej, Fundację Pomocy Młodzieży im. Jana Pawła II „Wzrastanie" i Katolicki Ruch Antynarkotyczny KARAN. Koszty pobytu dzieci pokrywają: Caritas (ze środków uzyskanych ze sprzedaży wigilijnych świec, wielkanocnych baranków i cegiełek), liczni sponsorzy i ofiarodawcy oraz MOPS - za dzieci, które typuje na kolonię. Uczestnicy uiszczają symboliczną kwotę 15 zł (opłata za jeden dzień).

Dziećmi opiekują się wychowawcy - wolontariusze: nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, studenci, katecheci świeccy, klerycy - których rekrutacją kieruje ks. Władysław Jagustyn, ojciec duchowny WSD w Rzeszowie, będący też wicedyrektorem Caritas. Niektórzy z opiekunów przyjeżdżają na dwa, a nawet więcej turnusów. Swoistą „rekordzistką" jest Małgorzata Niemiec - katechetka z Góry Ropczyckiej, która w tym roku uczestniczyła w czterech turnusach. To jest trudna miłość - wyznaje Anna Sokołowska, nauczycielka z Kańczugi, która kierowała dwoma tegorocznymi turnusami. Tutaj trzeba oddać dzieciom nie tylko caty swój wolny czas, ale często takie własny szampon, mydło, ręcznik czy nawet buty.

Zdarza się, że dzieci na dwutygodniową kolonię przyjeżdżają ubrane jedynie w krótkie spodenki, podkoszulek i poszarpane buty... Zdarza się, że po kolacji zabierają łapczywie chleb do pokoju w obawie, iż na drugi dzień może nie być co jeść... Zdarza się, że nie umieją Ojcze nasz... i nie rozumieją w jakim celu chodzi się do kaplicy na Mszę św. ...

Kolonie dają im możliwość przeżycia dwóch tygodni w innym świecie, gdzie codziennie mogą zjeść do syta trzy posiłki, spać we własnym łóżku z czystą pościelą, pograć w piłkę, obejrzeć dobry film na video; gdzie nikt nie bije, nie krzyczy, ale przytuli i przed snem przyjdzie powiedzieć dobranoc; gdzie najlepiej widzi się sercem.

Uczestnicy kolonii wspólnie z wychowawcami realizują program formacyjny oparty na Małym Księciu Antoine de Saint-Exupery'ego.

Program opracowany przez Danutę Mazur, polonistkę z ZSG w Rzeszowie - związaną z Fundacją „Wzrastanie" - pomaga dzieciom w losach tytułowego bohatera odnaleźć własne życie i wspólnie uczyć się przyjaźni, miłości i odpowiedzialności.

* * *

Własnością ośrodka jest 8,75 ha ogrodzonego terenu z 6 pawilonami mieszkalnymi, kuchnią, jadalnią, aulą ze sceną, kaplicą, kotłownią, oświetlonym boiskiem do piłki nożnej i dwoma do piłki siatkowej. Istnieje też możliwość stworzenia dodatkowo pola namiotowego. Jednorazowo ośrodek jest w stanie przyjąć prawie 400 osób, a po remoncie jednego bloku liczba ta wzrośnie do 500.

W najbliższym czasie planowane jest rozpoczęcie budowy własnej oczyszczalni ścieków, stadniny koni dla rehabilitacji dzieci z porażeniem mózgu, kortów tenisowych i boisk do koszykówki.

* * *

W czasie tegorocznych wakacji podczas pięciu turnusów kolonii charytatywnych wypoczywało 1424 dzieci. Oprócz dzieci z diecezji rzeszowskiej uczestnikami kolonii były: grupa polsko-niemiecka (34 osoby) i niepełnosprawne dzieci z Krakowa (24 osoby). Do diecezji na zaproszenie Caritas przybyły także polskie dzieci z Kołomyi na Ukrainie (zakwaterowane na czas pobytu w Polsce w Woli Zgłobieńskiej i Rzeszowie-Zale-siu) oraz z Wasiliszków k. Grodna na Białorusi.

Ministranci z Białorusi tydzień spędzili na rekolekcjach w Lipinkach, a drugi tydzień na kolonii w Myczkowcach. Elena Byrdowska, białoruska opiekunka chłopców, nieśmiało wyraża uczucia całej grupy: Bardzo chcielibyśmy jeszcze tutaj kiedyś wrócić.

kl. Grzegorz Krupa

kl. Tomasz Nowak

 


Nowiny, 2 września 1998

Tchnienie życia i lata

Pięknie było zbyt krótko, rade, by przedłużyć lato, nie chcą wyjeżdżać, ale mus więc wymieniają adresy z nadzieją, że spotkają się w przyszłoroczne lato. Najmłodsi wdrapują się na kolana wychowawczyń zatrzymując ciepło, którego doświadczyli oraz wspomnienia. Przyjeż­dżali nieco spięci, spłoszeni. Niepewność tlała po dwóch, trzech dniach, a po ośrod­ku rozlegał się kolonijny przebój: „Łyżka wody, łyżka sody? I co mamy? Mamy lody?! Loda kup, loda zrób, loda zjedz, ole!”. Nawet śpiochy przecierały oczy sły­sząc, że dzień zaczyna się słowami: „Dobrze, że jesteś...” i wpisaną w kolonijny program mszą święta o wpół do ósmej rano. Ale Ewangelia przybliżana dzieciakom przez kolonijnego duszpasterza ks. Janusza Miąso (wakacyjna ksywka nadana księdzu przez kolonistów „Słoneczko”, „Bo umiał nas rozśmieszać, żeby nikt smutny nie chodził”) stawała się po Bożym słowie – teatrem, z rolami rozpisanymi wśród dzieci.

Kolonijny program „Tchnienie życia”, opracowany przez panią Danutę Mazur z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszo­wie, na motywach z życia św. Franciszka z Asyżu wnosił w codzienność treści wy­chowawcze oparte na miłości odpowiedzialności, dobroci.

Uwzględniał treści ekologiczne. - Jakie zwierzęta żyją w Bieszczadach? Zasko­czeni pytaniem chłopcy wybuchają śmie­chem. Paweł: - Był konkurs ekologiczny, ale myśmy zbytnio nie uważali. Interesowały nas dyskoteki, niby w nagrodę za dobre sprawowanie, codziennie, oprócz piątku. Ale, jak żeśmy trochę nabroili to i tak zabawa była. Superlato!

Woda spacery, piłka, konie, plac zabaw - wszystko w zasięgu ręki. Obiadki domo­we z kolonijnej kuchni, urozmaicone owocami, ciastem, słodyczami. Wychowawcy czuwający nad dobrym samopoczuciem, codzienną dawką świeżego powietrza, po­znawaniem okolicy, rozrywką, a służba zdrowia dbająca, aby nie bolały głowy, ła­godząca wszelkie dolegliwości. Pani Irena Kędzierska, lekarka z Brzozowa (porad­nia chorób płuc i alergicznych), wolontariuszka, powiada, że wsiąkła w tutejszy klimat przypadkowo. I mimo czuwania na okrągło - ciężka duszność astmatyczna u dziecka, kilka ataków padaczki, ostre, go­rączkowe zachorowania, świnka z gorącz­ka i wymiotami, bóle gardła, głowy i brzusz­ków - powiada, że opieka nad kolonistami sprawiała jej sporo radości, zwłaszcza że udało im się stworzyć jedną wielką kolo­nijna rodzinę. - Dzieci wymagały szczególnej troski, zwłaszcza zaniedbane wychowawczo i zdrowotnie. Chcieliśmy, aby mogły odpocząć psychicznie, zrelaksować się, poznać relacje społeczne, z nadzieją, że trochę klimatu tego lata w nich zostanie.

Tegoroczną akcję letnią prowadzoną przez Caritas Diecezji Rzeszowskiej dla 1800 dzieci (w tym blisko dwieście dzieci z Ukrainy) obsługiwało 173 wychowawców, 7 lekarzy 16 pielęgniarek, 6 klery­ków, 7 księży, siostra za­konna, a także 90 prakty­kantów z Zespołu Szkół Go­spodarczych w Rzeszowie. Uczestników kolonii z Rze­szowa, Jasła, Budziwoja, Frysztaka, Strzyżowa, Szebni, Wolicy, Żyznowa, Ka­mienia, Krasnego, Biecza, Soliny, Boguchwały, Dę­bowca, Głogowa Młp., Lipinek, Lubeni, Niebylca, Osieka, Ropczyc, Sękowej, Świlczy, Tyczyna, Tarnowca, Wiśniowej delegowali proboszczowie, parafialne zespoły Caritas, ośrodki pomocy społecznej, szkoły, urzę­dy miasta, domy dziecka. Sponsoring leżał w gestii, zapobiegliwości i organizator­skich talentach kierujących rzeszowską Ca­ritas kapłanami: ks. Stanisławem Słowi­kiem i jego zastępcą - ks. Władysławem Jagustynem (dzieci podziękowały piosenką duchownym i świeckim za lato).

Wolontariat sprawujący bezpośrednią opiekę złożył się z ludzi chcących dawać dobro, dzielić się sercem, własnym cza­sem i umiejętnościami. Ludzi, o których pa­ni Alicja Zdrada, pracownica ZOZ w Strzyżowie, powiedziała: - Nosimy w sobie chyba odrobinę szaleństwa, bo inaczej nie byłoby nas tutaj. – Wystarczy chcieć popracować za darmo, umieć zorganizować czas i nie oczekiwać na podziękowanie. Wciąż sporo znajduje się ludzi chcących dawać dobro.

Jak Magda Kunysz, studentka IV roku rzeszowskiej WSP, traktująca opiekę nad dziećmi zarówno w kategoriach radości bycia z nimi i jako praktyczne i przydatne doświadczenie życiowe. Magda zalicza bo­daj dziesiąty turnus, bo stara się wyjeżdżać każdego roku - zimą i latem, po zdanych po­myślnie egzaminach. Bywa niewyspana i zmęczona nieustannym czuwaniem oraz odpowiedzialnością, ale ciągnie ją do Myczkowiec. Odetchnie dwa dni i jedzie. - Najmłodsze łakną przytulenia, pogłaskania, pochwalenia. Nietrudno dostrzec, że wielu doskwiera niedostatek uczucia w rodzinie.

Przytulały i... wdrażały do nawyków - mycia zębów rano i wieczorem, słania łóżka (pomagał konkurs czystości), zachowania się przy stole. Jeśli dziecko przyjechało w jednym ubranku - otrzymywało drugie, na zmianę.

- Jest super - mówią dziewczęta: Karo­lina, Ola, Ela: - Wrażenia doskonale, szko­da, że dłużej zostać nie można. Tak bawiłyśmy się, ze nie myślałyśmy o domu.

Zbyszek pochodzi z podrzeszowskiej wsi i wszystko chwali - od wycieczek po sport. Ma ośmioro rodzeństwa. Tylko on mógł pojechać na kolonię. Wymiguje się od rozmowy o rodzinie. - Muszę iść na kola­cję. Za to Mirek z Rzeszowa chętnie pogada, bo po raz drugi w Myczkowcach i rad by przyjeżdżać każdego lata. - Wycho­wawca nas lubił, dobrze sędziował me­cze, nie krzyczał i ostro nie karał! Mirek ma jeszcze czworo rodzeństwa.

Radość widać w oczach. Dzieci dowar­tościowały się, zwłaszcza z rodzin alkoholicznych, odrzucane przez środowisko, za­niedbane, niektóre po raz pierwszy mogły zaistnieć na kolonijnej scenie. Otwierały się zgłaszały do konkursów.

* * *

Wójt Soliny Zbigniew Sawiński nie do­wierzał, że ze zniszczonych obiektów, któ­re przed czterema laty przekazano Caritas, powstanie wypoczynkowe cacko. Ogląda­li puste pawilony, z przeciekającymi da­chami i nieciekawym otoczeniem. - Gdyby ośrodek był w lepszym stanie, pewnie nie trafiłby w nasze ręce - wspomina dyrektor ks. Bogdan Janik. - Adaptowaliśmy stopniowo poszczególne pawilony zaczynając od remontu dachów, docieplania, wymia­ny drzwi, wyposażania pokoi, remontu ja­dalni. W ubiegłym roku mogliśmy wpro­wadzić konie z myslą o atrakcjach dla dzie­ci oraz zajęciach rehabilitacyjnych - mamy już zaplecze – z hipoterapii. Stado liczy już dziewięć koni, a być może będzie więcej, bo paszy przygotowaliśmy sporo.

Ks. Janik chciałby zdążyć przed zimą z przygotowaniem krytej ujeżdżalni, aby bez względu na pogodę prowadzić zajęcia z hipoterapii dla dzieci niepełnosprawnych. Dla nich adaptują już oddzielny pawilon - wymieniając drzwi, dostosowując sanita­riaty, wykonując podjazdy dla wózków in­walidzkich. Być może uda im się jeszcze je­sienią zmodernizować boiska sportowe, przygotować odpowiednie do piłki siatko­wej, koszykówki i kortów tenisowych. O ukwiecenie zadba wiosną, jak zwykle, mgr Anna Bereś dojeżdżająca z Rzeszowa, aby nasiona wysiewać, roślinki pikować i prze­sadzać.

O księdzu Bogdanie Janiku dzieci po­wiadają: „Król Bieszczadzki”. Z sympa­tią. Obopólną.

Dobrem rozlanym wśród ludzi - określił biskup Edward Białogłowski akcję letnią Caritas, dziękując za nie - w imieniu biskupa ordynariusza oraz dzieci - duchownym i świeckim, wolontariuszom, dobrodziejom, władzom państwowym i sa­morządowym zebranym, 27 sierpnia, na spotkaniu w Myczkowcach podsumowu­jącym letnie kolonie.

- Przyjeżdżajcie za rok - zaprosił dzieci wojewoda krośnieński Bogdan Rzońca. Koloniści uraczyli gości spektaklem, któ­ry obejrzeli (i pochwalili) m. in. senator Mieczysław Janowski, prezydent Rzeszo­wa, kuratorzy woj. krośnieńskiego i rze­szowskiego, przedstawiciele wojewody rzeszowskiego, przewodniczący TKKF w Rzeszowie Mieczysław Doskocz.

„Jeśli chcesz żyć dla siebie, trzeba abyś żył dla innych” - mawiał Seneka.

Wanda Mołoń


Gazeta Bieszczadzka

Szkoda, że to już koniec

- Na zimowisku było ekstra - mówią dzieci, które wypoczywały w Myczkowcach.

- Co bym robiła, gdybym tu nie była? Nie wiem. Pewnie siedziałabym w domu albo wyjechała do rodziny - mówi 14-letnia Natalia. - Na pewno jednak nie bawiłabym się tak dobrze, jak tutaj.

Opinia Natalii na temat zimo­wiska w Ośrodku Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnym „Caritas” w Myczkowcach pokrywa się z odczuciami zdecydowanej większości jego 250 uczestników.

Tygodniowy wypoczynek zorga­nizowała Caritas Diecezji Rzeszows­kiej. Środki na jego opłacenie pocho­dziły z rozprowadzania świec Wigilij­nego Dzieła Pomocy Dzieciom oraz dofinansowania Podkarpackiego Kuratorium Oświaty w Rzeszowie. Na pierwszym turnusie przebywało 250 dzieci. Opiekę nad nimi sprawowało 30 wychowawców. Uczestnicy zimowiska pochodzili z biednych rodzin, z domów dziecka, specjalnych ośrodków szkolno-wychowawczych, rodzinnych domów dziec­ka z terenu diecezji rzeszowskiej i w części przemyskiej. Były też dzieci z różnymi schorzeniami i niepełno­sprawne.

- W pierwszym dniu kontakt pomiędzy dziećmi w pełni sprawnymi i niepełnosprawnymi nie jest najlepszy, ale te wzajemne uprzedzenia bardzo szybko znikają i z czasem wszystko się normuje - stwierdza dyrektor ośrodka ks. Bogdan Janik. - W tej chwili mamy już gotowy jeden pawilon na ok. 70 miejsc przystosowany dzięki pomocy PFRON w Rzeszowie dla osób niepełnosprawnych. W najblizszym czasie przystosujemy kolejny pawilon.

W czasie ferii w myczkowieckim „Caritasie” z pobytów na zimowisku skorzystało (ok. pół tysiąca dzieciaków. Dla wielu z nich był to pierwszy taki wypoczynek w życiu, dla części może jedyny... Po dwóch turnusach dla pół tysiąca dzieciaków z diecezji rze­szowskiej i przemyskiej odbędzie się zimowisko dla podopiecznych war­szawskich świetlic środowiskowych, organizowane przez Caritas Diecezji Warszawskiej.

Nieco wcześniej - od 3 do 14 stycznia - w Myczkowcach przeby­wało 122 dzieci z polskich rodzin na Ukrainie - z Chmielnika, Koziatynia, Sławuty i Tarnopola. Ich pobyt został przygotowany przez Caritas Diecezji Rzeszowskiej i „Wspólnotę Polską” Oddział w Rzeszowie.

- Dzieci przed powrotem na Ukra­inę otrzymały paczki żywnościowe i odzież. Kiedy były u nas, uzupeł­nialiśmy ich wyposażenie w odzież i obuwie - informuje kierownik Jan Lewandowski. - Zresztą również staramy się skompletować garderobę tym dzieciom, które przebywają u nas na feriach zimowych.

W programie zimowiska były konkursy muzyczne, plastyczne, spor­towe i wiedzy religijnej, Co wieczór odbywały się dyskoteki. Można było pojeździć na koniach, skorzystać z kuligów, chodzić na spacery, jeździć na sankach, pograć w ping-ponga...

- Czas pobytu na feriach w Myczkowcach jest w pełni wykorzystany. Dowodem tego jest fakt, że dzieci nawet nie pytają o telewizor - stwierdza ks. Bogdan Janik. - W nieodległej przyszłości propozycji spędzania wolnego czasu będzie jeszcze więcej. W przygotowaniu jest kryta ujeżdżalnia. Jak tylko śniegi stopnieją, zabieramy się do roboty, bo jest już pozwolenie na budowę. Boisko do piłki nożnej jest już prawie gotowe, trzeba będzie na wiosnę tylko bramki osadzić. Na ukończeniu jest również budowa kortu tenisowego i dwóch pełnowymiarowych boisk do koszykówki.

Jest boisko do siatkówki i do minikoszykówki. Są także dwa stoły granitowe do tenisa. W ośrodku od 2 lat jest stadnina koni. Przebywający tutaj mają do wyboru trzy hucułki, dwa angloaraby i cztery konie rasy małopolskiej. Początkujący mogą uczyć się jazdy konnej, a zaawanso­wani jeźdźcy wędrować konno po okolicy. W zimie organizowane są kuligi, a latem - przejażdżki bryczką.

Ośrodek dysponuje pokojami o różnym standardzie. Jest duża świet­lica, sala kominkowa, jadalnia dla 290 osób, sala widowiskowo-rekreacyjna, która może pomieścić 400-500 osób, kaplica.

- Nie jest to ośrodek typowo feryjno-wakacvjny, lecz działa przez cały rok - mówi Jan Lewandowski. - Przyjmujemy wycieczki szkolne, organizujemy narady, szkolenia, konferencje. Ponadto odbywają się tutaj rekolekcje, dni skupienia. W ubiegłym roku przez nasz ośrodek przewinęło się ponad 6 tysięcy osób.

Podczas zimowisk charytatyw­nych nie brakło też działań ukierunkowanych na wzbogacanie wewnęt­rzne, na rozwój duchowy. W czasie spotkań w grupach zastanawiano się nad prawdami wiary i śpiewano pieśni religijne. Ponadto uczestnicy zimo­wiska mieli możliwość codziennego udziału w mszy świętej.

- Kolonia była bardzo udana -mówi 14-letnia Asia. - Podobało mi się tutaj wszystko, ale szczególnie dyskoteki. Żałuję, że to już koniec. Gdyby nie ten wyjazd do Myczkowiec na pewno siedziałabym w domu i nudziła się.

- Najbardziej podobały nam się dziewczyny. Nie wszystkie, ale tak mniej więcej - zgodnie mówią 12-letni Krzysiek i o rok starszy Maciek.

- Super - potwierdza 11-letni Rafał. - Była bardzo dobra pani wychowawczyni i pyszne jedzenie. Szkoda, że to już koniec.

- Na zimowisku było ekstra - ocenia 12-letni Marek. - Najbardziej polubiłem zabawy na śniegu, sanki, kulig i jazdę konną.

Zadowolenia nie krył także ordynariusz diecezji rzeszowskiej ks. bp Kazimierz Górny, który wraz z ks. kanclerzem Józefem Starowskim i rektorem Seminarium Duchownego w Rzeszowie ks. Jerzym Buczkiem odwiedził uczestników zimowiska.

- Bardzo się raduję widokiem tak wielkiej liczby dzieci uśmiechniętych, radosnych. Widzę, że jest tu ciągłe świętowanie, wieczne Boże Narodzenie. Cieszę się tym. Wierzący świętuje cały rok, bo Pan Bóg kocha każdego człowieka. Zawsze bądźcie radośni, uśmiechnięci, dobrzy dla innych, a wtedy będziecie mieć przez cały rok Boże Narodzenie -powiedział ks. biskup.

T. Szewczyk


Nowiny, Nr 25 (13167) 4-6 lutego 2000

Ponad 650 dzieci na feriach Caritasu w Myczkowcach

Jest super

W czasie ferii Ośrodek Wypoczynkowo-Rehabilitacyjny Caritasu rzeszowskiej diecezji w Myczkowcach tętni gwarem dzieci. I tak już jest od 6 lat.

To już tradycja, że w okresie ferii zimowych organizujemy wypoczynek dla dzieci z najuboższych rodzin, a także dzieci pokrzywdzonych przez los, dzieci specjalnej troski - mó­wi dyrektor ośrodka ks. Bogdan Janik. - W tym roku przebywać w nim będzie łącznie ok. 650 dzieci, głównie z diecezji rzeszowskiej, ale także i warszawskiej. I tak chyba bę­dzie zawsze, bo kiedy napatrzy­my się ile radości i szczęścia daje pobyt w ośrodku tym dzieciom, to nie sposób powiedzieć: stop.

- Aby podkreślić katolicki cha­rakter tego zimowiska, każdy dzień wypoczynku rozpoczyna się mszą św. I tak też się kończy. Dzieci czytają fragmenty Pisma św. oraz modlitw, które same sobie ukła­dają - mówi kierownik turnusu Tadeusz Nizioł. - W ten sposób nie tylko uczą się miłości Boga i bliź­niego, ale również, dzięki posłudze duchowej księdza Jacentego Masteja, przybliża się im podstawowe prawdy wiary.

Głównym celem zimowiska jest zapewnienie dzieciom wypo­czynku fizycznego. Tradycją stała się jazda konno, na sankach, kuligi oraz konkursy o różnorod­nej tematyce, z atrakcyjnymi na­grodami. Wszystkie dzieci z wiel­kim zapałem i ochotą uczestni­czą w tych wszystkich zabawach, a ich roześmiane buzie są naj­wspanialszym podziękowaniem. Dla ks. dyr. Bogdana Janika, dla wolontariuszy - wychowawców czyli studentów rzeszowskiej WSP, obsługi kuchni i stołówki oraz personelu medycznego.

Dla wielu dzieci, szczególnie tych z rodzin najbiedniejszych oraz patologicznych, taki wypo­czynek był pierwszym w ich ży­ciu. Zapytaliśmy jak się bawią.

- Jest fajnie, dużo zabawy i atrakcji - Magda z Gorlic, kl. V.

- Jeszcze nigdy się tak nie ba­wiłam - Katarzyna z Jasła, kl. II.

- Opiekunowie fajni, atmosfe­ra super - Monika z Krosna, kl. VI.

- Najlepsze są dyskoteki - Ewelina ze Strzyżowa, kl. V.

- Zakochałem się. Ta miłość, to konie - Marcin z Tyczyna.

- Tutaj mogłam zjeść trzy po­siłki każdego dnia - Agata z Rzeszowa.

Zimowisko nie byłoby możli­we, gdyby nie bożonarodzenio­wa akcja Caritasu - „Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom”, dzię­ki której zgromadzono środki m.in. na ten cel. Można więc rzec, że wypoczynek dzieci w Myczkowcach jest zasługą wie­lu ludzi, w tym również i tych bezimiennych, którzy kupili świeczki na stół wigilijny.

Magdalena Mielecka

Marian Struś


Nowiny, Nr 10 (15152) 14-16 stycznia 2000

W kraju rodziców i dziadków

Było wspaniale

Z 12-osobową kadrą przyje­chało prawie 120 dzieci po­chodzących z Tarnopola, Sławuty, Chmielnika i Koziatynia. Przyjechali z niedalekiej Ukra­iny. 10-dniowe ferie spędzili w ośrodku Caritasu w Myczkowcach.

Od samego początku atmos­fera była serdeczna. Duża w tym zasługa polskich wy­cho­wawczyń - wolontariuszek, któ­re przybyły w 8-osobowym skła­dzie. Atrakcji było co niemiara. Wy­cieczki i dalekie piesze spacery, san­ki, narty i kuligi, jazda na hucułach, konkursy sportowe i artystyczne, wspólne śpiewanie, rozmowy po polsku, dyskoteki, udział w mszach św. wypełniały rozkład każdego dnia.

11-letnia Jula ze Sławuty. Nieźle mówi po polsku, w czym zasługa mamy, która jest Polką. Podobnie jej rówieśniczka Wika. Zapytane, co im się najbardziej podobało w trakcie polskich ferii, odpowiedzia­ły: - Wspaniała wycieczka do Rze­szowa, wycieczka do groty Matki Bożej w Zwierzyniu, kuligi i zaba­wy na śniegu oraz dyskoteki.

Ala z Tarnopola maluje, zwłasz­cza pejzaże. Toteż kiedy zobaczyła tutejszy krajobraz, od razu została za­uroczona i trudno było ja oderwać od pędzla. Jej dziełem jest kilkanaście akwarel, które zostały wręczone bi­skupowi Kazimierzowi Górnemu, dyrektorowi rzeszowskiego Carita­su ks. Stanisławowi Słowikowi oraz dyrektorowi ośrodka w Myczkow-cach ks. Bogdanowi Janikowi. Resz­ta prac, a także prac jej koleżanki Katii, pozostanie w Caritasie.

Ala jest już 10. raz w Polsce. Po ukończeniu Liceum Plastycznego w Tarnopolu chce studiować ma­larstwo na Akademii Sztuk Pięk­nych w Krakowie. Bardzo ładnie mówi po polsku. - Tarnopol ma sil­ną i liczną Polonię - mówi Ala. - Działa tam Polskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe, budowany jest piękny kościół katolicki. W tym wielkim dziele pomaga nam Pol­ska, a zwłaszcza Koło Tarnopolan z Opola. Mamy za mało polskich nauczycieli języka ojczystego, ale li­czymy, że Wspólnota Polska nam pomoże.

W Koziatynie także działa Wspólnota Polska. To jej sukcesem jest pozyskanie nauczycielki języka pol­skiego z Warszawy. Mówi o tym Nadia. Jej babcia była Polką, oby­dwoje rodzice są narodowości ukraińskiej. Tym bardziej dziwi, że tak ładnie mówi po polsku.

- Sama nauczyłam się tego języ­ka i nadal się uczę. Bo jestem zafascynowana polską kulturą. To moja piąta wizyta. Żałuję, że nie znam języka polskiego na tyle, aby za rok, po ukończeniu szkoły średniej, zacząć studiować w Pol­sce. Interesuje mnie informatyka i matematyka, a w szkole mam same piątki. Podoba mi się, że tu wszyst­ko jest tak pięknie powiązane z re­ligią. U nas to jeszcze jest obok.

Wraz z młodzieżą przyjechały dwie siostry zakonne: Urszula i Mi­chalina. Pierwsza jest Polką, od 6 lat pracująca w Sławucie. Wywodzi się z Zakonu Opatrzności Bożej z Prze­myśla. Uczy dzieci religii, głównie są to dzieci z rodzin czysto polskich bądź mieszanych, polsko-ukraińskich, w sumie 160. - Nieprawdą jest, że uczymy w szkołach. Tak do­brze nie ma. Uczymy gdzie się da: w salkach katechetycznych i w pry­watnych domach. W moim miesz­kaniu również.

W siostrze Michalinie płynie pol­ska krew. Jej matka jest Polką, ojciec Ukraińcem. Była bliżej matki, więc została katoliczką. Jest ze Zgroma­dzenia Małych Sióstr Niepokalane­go Serca Maryi, od 14 lat. W Chmielniku współpracuje z wywo­dzącym się z Iwonicza Zdroju księ­dzem Józefem Kandeferem. - Jest to parafia rzymskokatolicka, a kościół nasz pochodzi z 1603 roku - opo­wiada. - W latach sześćdziesiątych był odbudowywany. Powszechnie mówi się o nim „polski kościół”, bo najwięcej wiernych uczęszczających do niego stanowią Polacy. Moja codzienna praca to głównie nauka re­ligii. Uczę ponad 300 dzieci w 6 różnych miejscowościach w okoli­cach Chmielnika.

Odwiedziłem dzieci ukraińskie w Myczkowcach we wtorek. W środę, w powrotną drogę miała wyruszyć jedna grupa, w czwartek kolejna. By­ła więc okazja, aby zorganizować pożegnalną dyskotekę.

- Cieszymy się, że nasi goście czują się u nas wspaniale, że dzieci są szczęśliwe. To dla nas największa radość - mówi dyrektor ośrodka ks. Bogdan Janik. - Na zakończenie każdy z uczestników obozu otrzyma od nas paczki noworoczne, w któ­rych znajdą się słodycze, artykuły żywnościowe, przybory szkolne, a także coś z odzieży. Skąd to wszyst­ko? W odpowiedzi dowiaduję się, że ferie dla dzieci z Ukrainy sfinanso­wali organizatorzy: rzeszowski od­dział Wspólnoty Polskiej oraz Caritas Diecezji Rzeszowskiej. To Wi­gilijne Dzieło Pomocy Dzieciom.

Kiedy ok. godz. 19 opuszczałem Myczkowce, do ośrodka przybyły dwie kobiety. To pielęgniarki - wolontariuszki z Brzozowa, które przy­jechały zapytać jak dzieci się czują przed podróżą i przeprowadzić nie­zbędne badania.

Marian Struś


Fragment wypracowania konkursowego Tereski Kawuszewskiej nt. „Moje wspo­mnienia z pobytu na feriach w Myczkowcach”:

Mam dopiero 10 lat i do Polski przyjechałam pierwszy raz. Ten pobyt byt dla mnie czymś, co zdarza się tylko w pięknych bajkach. Oczarowana jestem pięknem krajobrazu, cu­downymi lasami. Nigdy nie za­pomnę wspaniałego kuligu. Wsiadając do sań, wyobraziłam sobie siebie jako maleńką kró­lewnę spieszącą na bal. Obie­cuję, że będę się modlić, aby wię­cej było na świecie ośrodków, takich jak ten, w Myczkowcach.


Nowiny, 7 – 9 lipca 2000

Podarować dzieciom słońce

 Rozmowa z księdzem Bogdanem Janikiem dyrektorem Ośrodka Wypoczynkowo-Rehabilitacyjnego Caritas Diecezji Rzeszowskiej w Myczkowcach.

- Zaczęły się wakacje. Jakie plany ma ośrodek wobec ubo­gich dzieci z Podkarpacia?

- Zorganizujemy siedem tur­nusów, każdy po dziesięć dni. Pierwszy właśnie trwa, natomiast kilka dni temu zakończyły wypo­czynek polskie dzieci z Ukrainy. W sumie wypocznie w Mycz­kowcach około 250 dzieci z rodzin ubogich i wielodzietnych oraz z takich, w których widoczne są problemy wychowawcze. Ponad­to 110 uczniów szkól podstawo­wych i gimnazjów przyjedzie na organizowane przez Caritas ko­lonie do Leska, gdzie wynajmu­jemy pomieszczenia od Szkoły Podstawowej nr l.

- Czy wszystkie potrzebujące dzieci otrzymają możliwość wy­poczynku?

- Na pewno nie. Staramy się jednak dobierać kolonistów w ta­ki sposób, by ci najbardziej do­tknięci przez los nie zostali po­minięci. Chodzi tu również o oso­by niepełnosprawne, które mogą w Myczkowcach korzystać z hipoterapii.

- W jaki sposób odbywają się zapisy na turnusy?

- Taka listę sporządzają po­szczególne parafie, ośrodki po­mocy społecznej, domy dziecka, ośrodki szkolno-wychowawcze. Jeśli ktoś zgłasza się do nas indy­widualnie, również nie odmawia­my pomocy i staramy się umieścić dziecko na którymś z turnusów.

- Zauważyłem, że w Mycz­kowcach wypoczywają wszyscy wspólnie, bez podziału na nie­pełnosprawnych i resztę.

- To bardzo ważne. Integracja dzieci, wyczulenie na problemy innych, tolerancja dla poruszają­cych się na wózkach inwalidz­kich są głównymi przesłankami, którymi kierujemy się w pracy podczas wakacyjnych turnusów.

- Oprócz rekreacji proponu­jecie kolonistom także bogaty program wychowawczy. Na czym on polega?

- Każda grupa uczestniczy w zajęciach o tematyce typowo re­ligijnej, bierze udział w codzien­nych mszach świętych oraz w po­gadankach na temat zagrożeń pły­nących z uzależnień. Chodzi o to, by przestrzec najmłodszych przed narkotykami, alkoholem i tytoniem. Oczywiście nie ograniczamy się jedynie do rozmów, wy­stawiamy także przedstawienia o treści antynarkotykowej, w któ­rych grają wybitni artyści z kra­kowskich teatrów. Warto pod­kreślić, że robią to od lat zupełnie bezpłatnie i za to im dziękujemy.

- Krótko mówiąc, w Myczkowcach łączy się przyjemne z pożytecznym.

- Na tym polega mądry wypo­czynek. Po kilku godzinach uczestnictwa w zajęciach progra­mowych dzieci mają równie dużo czasu na czynną i zdrową roz­rywkę. Jeżdżą na koniach, zwie­dzają Bieszczady, poznają naj­piękniejsze zabytki regionu, zma­gają się na boisku piłkarskim, przy stole do tenisa, biorą udział w konkursach piosenki i tańca, w konkursach plastycznych i eko­logicznych. Oferta jest szeroka i nie sposób wymienić tu każdej formy wypoczynku.

- Dzieci ubogie to jedna gru­pa. Inna to tzw. dzieci trudne, wg obowiązujących w społeczeń­stwie norm. Czy poprzez takie turnusy udaje się je sprowadzić na właściwą drogę?

- Niewątpliwie lak. Trudno mówić, że od razu wszystkie, ale z pewnością większość. Nie­jednokrotnie wystarcza właśnie te dziesięć dni, by młody czło­wiek odnalazł sens w życiu, po­czuł się potrzebny i odkrył w sobie zalety, których dotych­czas nie dostrzegał. Są tacy, któ­rzy każdego roku wracają do Myczkowiec, bo dopiero tu potrafią dać z siebie wszystko, co mają najlepszego. Generalnie trudna młodzież pod wpływem rówieśników i naszych specja­listycznych programów zmie­nia się na lepsze i jest to nie­zwykle budujące.

- Niedawno gościliście polskie dzieci z Ukrainy. Nie po raz pierwszy i chyba nie ostatni?

- Przyjeżdżają w Bieszczady od kilku lat, zarówno latem, jak i zimą. To dla nich nie tylko wiel­ka frajda, ale i odkrywanie ojczyzny swoich rodziców i dziadków. Uczą się języka ojczystego, na­wiązują kontakty z rówieśnikami z Polski. Bywa, że po raz pierw­szy od dłuższego czasu mają i moż­liwość jedzenia owoców.

- Ponoć niektóre dzieci przy­jechały tylko z jednym kompletem bielizny osobistej...

- To prawda. Wiele dzieci nie miało nie tylko bielizny, ale i bu­tów oraz odpowiedniego ubrania. W miarę posiadanych środków zakupiliśmy odzież i obuwie, na pożegnanie każdy uczestnik kolonii otrzymał paczki z żywno­ścią, garderobą i przyborami szkolnymi. Radości z prezentów nie można opisać słowami...

- W sierpniu na wypoczynek do Myczkowiec przyjedzie między innymi dwadzieścioro dzie­ci, których pobyt sfinansuje spółka „R-press”, wydawca dziennika „Nowiny”. Na co mogą liczyć?

- Na pewno na przeżycie pięk­nej przygody i szereg wrażeń. Po­dobnie jak inni koloniści, dzieci te zostaną objęte naszym programem. Przy okazji chciałbym podzię­kować wydawnictwu „R-press” i „Nowinom”, że pomyślały o ubo­gich dzieciach i - zgodnie z pu­blikowanym przez gazetę hasłem - podarowały im wakacje.

- Co można jeszcze zrobić, by więcej dzieci z regionu mogło wypoczywać w Myczkowcach lub w Lesku?

- Staramy się pozyskiwać fundusze wszędzie – w hurtowniach, instytucjach, firmach państwo­wych i prywatnych. Indywidual­nie pomagają też biznesmeni. Wiem, że osób z otwartym ser­cem w województwie podkarpackim nie brakuje. Jeśli ktoś chciałby wspomóc nasze dzieło i zafundować choćby jednemu dziecku krótki wypoczynek w Bieszczadach, prosimy o wpłaty na nasze konto bankowe. Dzień pobytu na kolonii kosztuje około 50 złotych. Wszystkim ofiaro­dawcom z góry składamy ser­deczne Bóg zapiać.

Krzysztof Potaczała


Podkarpacie nr 17, 30 kwietnia 2000

Chcieć to móc

Prawdziwość tej popularnej maksymy potwierdza się wszędzie tam, gdzie pojawiają się osoby, które na przekór tak zwanym obiektywnym trudnościom są gotowe angażować się w bezinteresowną działalność na rzecz drugiego człowieka. Właśnie dzięki takim ludziom w niewielkiej, bieszczadzkiej miejscowości Myczkowce już szósty rok funkcjonuje Ośrodek Wypoczynkowo - Rehabilitacyjny CARITAS Diecezji Rzeszowskiej.

Nawet ci, którzy nie są wiernymi Kościoła ka­tolickiego kojarzą sło­wo „caritas” z dobroczynno­ścią i niesieniem pomocy naj­bardziej potrzebującym. Orga­nizacje używające tej nazwy zaczęły powstawać w końcu XIX w. i od początku swego istnienia wyspecjalizowały się w koordynowaniu działalności charytatywnej Kościoła. W 1924 r. powołana została mię­dzynarodowa centrala „Cari­tas”. Niestety w roku 1950 pol­skie struktury tej organizacji zostały zlikwidowane przez komunistyczne władze. Mają­tek „Caritas” został przekaza­ny Zrzeszeniu Katolików, któ­re bezprawnie zaczęło wyko­rzystywać nazwę zlikwidowa­nej instytucji. Od 1989 r. śro­dowiska kościelne podjęły in­tensywne działania na rzecz odbudowy „Caritas”. Osta­tecznie 30 października 1990 r. Konferencja Episkopatu Pol­ski reaktywowała „Caritas” Polska. Jednocześnie rozwią­zane zostało nadzorowane przez państwo Zrzeszenia Ka­tolików „Caritas”, a pieczę nad 195 podległymi mu placówka­mi pomocy społecznej na po­wrót objął Kościół. Obecnie „Caritas” Kościoła katolickiego poprzez struktury i sieć placó­wek obejmujących cały kraj śpieszy z pomocą ludziom ubogim, zapomnianym i po­krzywdzonym. Czyni to pro­wadząc: domy samotnej mat­ki, domy dla ofiar przemocy w rodzinie, świetlice dla zanie­dbanych dzieci, ośrodki dla niepełnosprawnych, schroni­ska dla bezdomnych, kuchnie dla ubogich, domy pogodnej starości, hospicja dla terminalnie chorych, stacje opieki, biu­ra dla uchodźców i migrantów, a także podobne temu utworzonemu w Myczkowcach - ośrodki wypoczynkowo - reha­bilitacyjne.

Trudne początki

 

Wszystkie zabudowania obecnego ośrodka „Caritas” powstały w latach 50. Pierwot­nie służyły one jako hotele dla robotników pracujących na bu­dowach zapór w Myczkowcach i Solinie. Kiedy zakończono te inwestycje przez bodajże 7 lat na terenie byłego osiedla pra­cowniczego stacjonowała jed­nostka wojskowa. Później przemianowano ją w ośrodek wypoczynkowy dla rodzin woj­skowych. Wraz ze zmianami politycznymi jakie nastąpiły po 1989 r. rozpoczęła się także re­strukturyzacją armii. Wojsko zaczęło pozbywać się zbędne­go majątku i w 1993 r. podjęto decyzję o likwidacji myczkowieckiego ośrodka. Z uwagi na brak zainteresowania obiekta­mi ze strony potencjalnych in­westorów, miały one zostać wyburzone, a cały teren plano­wano przekazać gminie pod nieużytki. O tamtym okresie, w którym ważyły się losy dzisiej­szej placówki „Caritas” mówi jej dyrektor, ks. Bogdan Janik: - Jeżeli obiektem nikt by się nie zainteresował, to teren jed­nostki zrównano by z ziemią. Stan techniczny obiektów byt wręcz katastrofalny. Ale cóż od 1994 r. wzięliśmy się do pracy i rozpoczęliśmy działalność po­czątkowo w bardzo skromnym zakresie. Wojsko przekazało cały majątek na rzecz Skarbu Państwa, w którego imieniu występował Urząd Rejonowy w Sanoku. Wielkie słowa uznania należą się Marianowi Witalisowi, który cały czas po­pierał nasze starania wiedząc, że powierzony nam majątek zagospodarujemy i wykorzy­stany w słusznej sprawie -podkreśla ksiądz dyrektor.

 

Myczkowce pierwsze w NATO

Dlaczego? Wyjaśnia to ksiądz Janik: - Początki były bardzo trudne, puste ściany dziurawe dachy. Nie było krze­seł, nie było łóżek, nie było do­słownie nic. Dzięki pomocy ze strony pewnej holenderskiej fundacji w 1995 r. dotarł do nas transport 320 łóżek po­chodzących z... natowskiego szpitala wojskowego. Od tego czasu bardzo często żartuje­my sobie, ze nasz ośrodek jest w NATO znacznie dłużej niż polska armia - z rozbawie­niem dodaje duchowny.

Pomoc dla myczkowieckiej placówki płynęła nie tylko z zagranicy. Bardzo cen­ny dar w postaci leżanek oraz wyposażenia kuchni przeka­zał „Caritasowi” Rzeszowski Zakład Energetyczny. Jak podkreśla ksiądz Janik: - (...) wiele dobrego dla naszego dzieła zrobił także rzeszowski urząd miejski, dowody wspar­cia i zainteresowania naszą pracą okazują również władze województwa podkarpackie­go.

Do licznego grona do­broczyńców myczkowieckiej placówki należą także lokalne władze, które zwolniły ośrodek z płacenia podatków. W za­mian za to rok w rok pięćdziesięcioro dzieci z terenu gminy Solina całkowicie bezpłatnie uczestniczy w koloniach i zimowiskach organizowanych przez personel ośrodka. Dzię­ki rozmaitym instytucjom, sponsorom i ludziom dobrej woli w placówkę zainwestowa­no do tej pory 18 miliardów sta­rych złotych. Środki te pozwoliły między innymi na gruntow­ne odremontowanie pięciu pa­wilonów, w których jednorazo­wo może mieszkać 380 osób. Jak się okazuje na ferie i wa­kacje do Myczkowiec zjeżdża­ją się nie tylko polskie dzieci. - Co roku organizujemy u nas dwa turnusy dla dzieci z Ukra­iny. W styczniu przebywało u nas 120 osób, a już w czerw­cu spodziewamy się przyjazdu 160 osobowej grupy naszych, małych rodaków mieszkają­cych na Ukrainie - mówi szef ośrodka. Z danych udostępnionych mi przez księdza dyrek­tora wynika, iż w ciągu roku przez placówkę przewija się ponad 6000 osób. Poza sezo­nem letnim do Myczkowiec przyjeżdżają bowiem także „zielone szkoły”. Ponadto tech­niczne i socjalne zaplecze ja­kim dysponuje ośrodek pozwa­la na obsługę: szkoleń, konfe­rencji, plenerów plastycznych oraz turnusów rehabilitacyj­nych. - Dzięki środkom jakie udało się nam pozyskać z Państwowego Funduszu Rehabili­tacji Osób Niepełnosprawnych jeden z naszych pawilonów w całości zaadaptowaliśmy dla osób niepełnosprawnych - za­znacza ksiądz Janik.

Każdy znajdzie coś dla siebie

 

Ośrodek oferuje do­skonałe zaplecze sportowo rekreacyjne, na które w chwili obecnej składają się: boiska do gier zespołowych, kort te­nisowy, huśtawki, stoły do te­nisa stołowego oraz stadnina koni. Warto również dodać, że placówka „Caritas” posia­da własną oczyszczalnię ścieków. Ksiądz Janik zapy­tany o to, czy z usług ośrod­ka mogą korzystać tylko zorganizowane i delegowane przez Kościół grupy, żartobli­wie odpowiada: - Nie żądamy od naszych kuracjuszy, aby przyjeżdżając do nas legity­mowali się... metryką chrztu. Jesteśmy otwarci także na in­dywidualnych turystów, orga­nizujemy rozmaite sympozja, konferencje, a także zabawy sylwestrowe. Nasi goście za­wsze mogą skorzystać z od­prawianych na terenie ośrod­ka nabożeństw. Ci, którzy nie czują takiej potrzeby, nie są do niczego przymuszani -zapewnia duchowny.

Jedni ludzie przyjeż­dżają do ośrodka po relaks i wypoczynek, dla innych jest on miejscem pracy. W myczkowieckiej placówce stałe za­trudnienie znalazło 17 okolicz­nych mieszkańców. Ponadto jak podkreśla ksiądz Janik: - Od dłuższego czasu bardzo dobrze układa się nam współ­praca ze szkołami o profilu za­wodowym. Swe praktyki odby­wają u nas uczniowie Zespo­łu Szkół Ekonomicznych w Rzeszowie i Szkoły Rolniczej w Lesku.

 

Do lata daleko, ale...

 

Pomimo tego, że od wakacji dzieli nas jeszcze kil­ka miesięcy, to w myczkowieckim Ośrodku Wypoczynkowo - Rekreacyjnym „Caritas” Die­cezji Rzeszowskiej już teraz jest gwarno i tłoczno. W cza­sie kiedy rozmawiałem z księ­dzem dyrektorem, w jednym z pawilonów odbywało się wy­jazdowe szkolenie pracowni­ków PZU, a pod wieczór za­częły zjeżdżać autokary wy­pełnione wiernymi z diecezji rzeszowskiej, którzy właśnie tu, w otoczeniu urokliwych, bieszczadzkich krajobrazów postanowili przeżyć swe wielkopostne rekolekcje.

Na zakończenie nasu­wa się smutna refleksja. Ośrodek podobny do tego, który od lat funkcjonuje w Myczkowcach z powodze­niem mógł powstać również na terenie sanockich „Sosenek”. Niestety na skutek zu­pełnie irracjonalnej, antyko­ścielnej nagonki, w którą włą­czyli się czołowi przedstawiciele władz miasta Sanoka, stało się inaczej. Dziś pośród niszczejących sosenkowych pawilonów hula sobie potny wiatr... A jego zawodzenie. nieodparcie kojarzy się nie­którym z fragmentem pewnej szkolnej lektury, w której od­naleźć można gorzki, ale jak­że aktualny wyrzut: „Miałeś chamie złoty róg...”.

 Jerzy Zuba

 


Nowiny, 29 lipca 1996

Kolonia w Myczkowcach

Gdzie jesteś Maty Książę?

Poetyka i filozofia „Małego Księcia” Antoine de Saint Exupery wypełniły, w znacznej części, kolonijny świat. „Wiesz, gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca - powie­dział któregoś dnia Mały Książę”.

Oglądają zachody słońca przy ognisku, rozbawieni, opaleni i wciąż wrażeń nie syci. Radość płynie z samego patrzenia jak w cieple i życzliwości dzieci się otwierają, garną do wychowawców, łaknąc pogłaskania po głowie. Nie wstydzą się uczuć. Po dniu wypełnionym spacerami, śpiewem, sportem, dys­koteką czasem zasnąć trudno. Wtedy szeptają, już w łóżkach. Czasem z tego wieczornego pogadywania wychodzi gorzki świat, że w rodzinie niebogato, tato odszedł, albo pije, a mama wiecz­nie zabiegana, żeby wyżywić i odziać kilkoro. W dzień dopisuje apetyt, ale w kuchni zawsze znajdzie się kromka chleba, aby nagły głód zaspokoić.

Dzieciom z rodzin wielodzietnych, skromnie sytuowanych i także do­tkniętych patologią zorganizowano dwa tygodnie raju w Ośrodku Wypoczyn­kowym „Caritas” diecezji rzeszow­skiej w Myczkowcach. Na pięciu tur­nusach tegorocznego lata wypocznie w Bieszczadach l500 dzieci. Dzień roz­poczynają mszą świętą w kaplicy, aby później zanurzyć się w zieleń i wodę, ze wszystkim oddać zabawie. Ale każdy dzień ma swoje hasło i cel. Tak wi­działa kolonijny program Danuta Mazur, polonistka z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. Poprzez zajęcia - plastykę, muzykę, śpiew, te­atrzyk - uczą, jak patrzeć sercem, odkrywać Boga w naturze i bliźnim, bo wakacje mają katolicki charakter, z re­ligijnymi akcentami.

Kadrę kolonijną tworzą wolontariusze: wychowawcy, klerycy, lekarze, pielęgniarki. W kuchni pomaga, w ramach praktyki, młodzież z Zespołu Szkół Gospodarczych w Rzeszowie. Troszczy się o szczegóły ks. Bogdan Janik, dyrektor Ośrodka „Caritas” w Myczkowcach. Świtem wstaje, spać kładzie się najpóźniej, żeby podlać pa­procie przy oczku wodnym z fontanną i zdążyć ze świeżym pieczywem zanim obudzą się dzieci.

Kinga Markowicz, studentka II roku filologii polskiej na WSP, wolonta­riusza, mówi, że świadomie wybrała dwa tygodnie opieki nad kolonijną gru­pa. Ma 21 lat i morze cierpliwości dla rozbrykanych dzieciaków. Stworzyli ra­zem wspólnotę, potrafią śmiać się z dro­biazgów i wspólnie pochylać nad stłuczonym podczas gry w piłkę kolanem, al­bo rozproszyć naglą tęsknotę za domem.

Maria i Andrzej Ciebierowie, lekarze z Głogowa Młp., czuwają nad zdro­wiem blisko trzystu uczestników wy­poczynku. Poświęcili swój urlop. Pierwsze trzy noce prawie nie spali, ale później dzieci wyciszały się, oswajały z kadrą, tajało napięcie. Mówią, że wie­le dzieciaków cierpi na przewlekłe za­palenie dróg moczowych, oskrzeli. Zdiagnozowali je, podali leki. Zdarzają się zaburzenia w zachowaniu, ale w ta­kich przypadkach skuteczniejsza bywa ludzka czułość niż tabletka.

18 lipca koloniści zaprosili do siebie 43 dzieci z polskich rodzin na Ukrainie, wypoczywających, w Rzeszowie. Ugościli czym chata bogata. Przed wy­jazdem do Myczkowiec - ks. Stanisław Słowik, dyrektor „Caritas”, otworzył im magazyn z odzieżą, „żeby obuć i odziać, wszak jesień idzie”.

Pracującym społecznie duchownym i świeckim, dzięki którym zaistniała kolonia charytatywna, podziękował ks. bp Kazimierz Górny, ordynariusz rze­szowski. - Bóg zapłać wam za to, co zo­baczyłem.

Szczere polskie - Bóg zapłać - otrzy­mało również holenderskie małżeństwo: Wim i Joke Jansen, którzy hojnie do­posażyli myczkowski ośrodek, przysy­łając m.in. 80 łóżek. Pan Jansen prze­wodniczy holenderskiej Fundacji Pomocy Ukrainie i Polsce. Chce nam pomagać, widział - goszcząc u biskupa Trofimiaka - jak żyją na Ukrainie. - Narodowość - mówi - nie ma znaczenia. Jansenowie są wzruszeni. Dzieci obda­rowują sponsorów kompozycjami z po­lnych kwiatów. Śpiewają dla nich. Potem zachwycają spektaklem, przy­gotowanym dla wszystkich - miejsco­wych i gości. Przechodzą samych sie­bie - w barwnych kostiumach zapro­jektowanych przez wychowawczynię Barbarę Urban, scenografii - Elżbiety Płodzień i Ewy Piller i muzyce przy­gotowanej przez Annę Bożek. Sztuka jest o przyjaźni i miłości, o budowaniu Królestwa Bożego, a niektórzy mali ak­torzy po raz pierwszy w życiu mogą zaistnieć na scenie, przed publiczno­ścią. W szkole - mówi jedna z wycho­wawczyń - tego zaszczytu nigdy nie dostąpiły. A tu - Mały Książę w szafi­rach i jego przyjaciółka Róża, w so­czystej czerwieni.

Wanda Mołoń

© Caritas Diecezji Rzeszowskiej 2021. Realizacja: OPTeam S.A.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.