Ścieżka ta powstała w ramach projektu : " Tradycje i rzemiosło ukryte w drewnie - polsko - słowacka ścieżka etnograficzna"
W ramach tego działania przeprowadzono warsztaty rzeźbiarskie dla dzieci i młodzieży, na których wykonano 10 szt. rzeźb przedstawiających kolejne etapy powstawania chleba: „od ziarna po chleb”: 1. Chłop uprawiający rolę, 2. Rolnik siejący zboże, 3. Ścinanie zboża kosą, 4. Kobieta odbierająca zboże, dziecko robiące powrósło, 5. Młócenie zboża cepami, 6. Święto dożynek, 7. Mielenie zboża, 8. Mieszenie ciasta na chleb, 9. Pieczenie chleba, 10. Wspólna biesiada.

sciezka_glowne.jpg

Wystawa plenerowa „Od ziarna do chleba” przedstawia za pomocą rzeźb cały cykl dawnego wyrobu chleba, począwszy od uprawy zboża, poprzez prace wykonywane przy zbiórce i jego obróbce, a skończywszy krzątaninie w wiejskiej chałupie przy świeżo wypieczonym bochenku.

Najpierw należało przygotować pole pod zasiew zboża. Człowiek często musiał zmagać się z nieurodzajną glebą. Orał ją, bronował, aby później w tak przygotowaną rolę wysiać ziarno.

sciezka_1.jpg

Używano tradycyjnych narzędzi rolniczych takich jak socha, pług jednoskibowy czy brony. Do tej ciężkiej pracy wykorzystywano zwierzęta pociągowe. Najczęściej były to woły, konie, a także krowy, które często pomagały w gospodarowaniu w trudnym terenie.
Gdy na polu zboże już wyrosło, trzeba było ciągle o nie dbać, wiedząc że od ilości zebranego plonu zależeć będzie przeżycie rodziny w okresie zimowym i przednówka.

sciezka_2.jpg


Żniwa były czasem wytężonej pracy wszystkich domowników. Dzieci pomagały, wykonując powrósła (rodzaj skręconego sznura wykonanego ze ściętej słomy). Mężczyźni kosili zboże ręcznie za pomocą specjalnie przygotowanych kos z pałąkami. Kobiety odbierały skoszone zboże i wiązały w snopy. Wcześniej żęcie zboża odbywało się za pomocą sierpów.


Kolejnym elementem pracy w gospodarstwie była zwózka snopów do stodół, gdzie oczekiwały na młócenie.
W tradycji ludowej znane były opowieści o kształcie zboża. Opowiadano, że kiedyś wyglądało ono zupełnie inaczej - kłos był na całej długości rośliny. Zboża wtedy było bardzo dużo, jednak człowiek mając go aż nadto, wcale go nie szanował. Pozwalał, aby niszczało w polu, czy zjadały go ptaki. To bardzo nie spodobało się Bogu, który postanowił człowieka ukarać, zabierając mu zboże. Ogromny strach padł na ludzkość, ale za wstawiennictwem Najświętszej Marii Panny, która swoimi dłońmi zakryła część zboża, uratowało się tyle, ile dzisiaj mieści się w kłosie.


Czas jesieni i zimy poświęcano na młócenie zboża. W stodołach na klepisku układano snopy, a następnie za pomocą cepów dokonywano omłotów. Cepy to bardzo proste narzędzia składające się z dwóch drewnianych trzonków. Krótszy wykonany z twardego drewna nazywany był bijakiem, bo to nim uderzano w kłosy, z których wypadało ziarno. Dłuższy trzymano oburącz, umiejętnie nim obracając w trakcie młócenia. Ten najczęściej nosił nazwę trzymaka. Łączył je kawałek cielęcej skóry, często nazywany gackiem.
Zajęcia domowe związane z dalszą obróbką zboża, zaczynały się od jego zmielenia na żarnach. W ten tradycyjny sposób mielono na tym terenie jeszcze po II wojnie światowej. Żarna składały się z dwóch kamieni. Górnym, zwanym żarnówką, rozcierano ziarno, a mąka zsypywała się przez otwór w dolnym kamieniu do podstawionego drewnianego naczynia, zwanego niecką. Cały proces mielenia zboża wykonywano ręcznie.


Do wypieku chleba wykorzystywano grubo mielono mąkę pszenną, żytnią, jęczmienną i owsianą. Na białą mąkę mogli pozwolić sobie tylko bogaci gospodarze, wystarczała tylko na okres świąt.

sciezka_3.jpg


Kobiety do wyrobu chleb używały drewnianych dzież, czyli okrągłych naczyń wykonanych z drewnianych klepek. Ciasto wyrabiano ręcznie przez około godzinę. Sygnałem, że ciasto jest gotowe, było jego odchodzenie od dłoni i ścianek naczynia. Proces rośnięcia ciasta odbywał się dzięki zakwasowi – resztkom ciasta pozostawionym w dzieży podczas poprzedniego wyrabiania.
Wyrośnięte ciasto wsadzano do koszyczków, wykonanych najczęściej z korzeni leszczynowych, a następnie przekładano na łopatę i umieszczano w piecu chlebowym.


Przygotowanie pieca to zupełnie inny rytuał. Najpierw trzeba było go rozgrzać do odpowiedniej temperatury. Do rozpalenia kamiennego pieca używano drewnianych szczap. Po wypaleniu się drewna popiół wyciągano za pomocą drewnianej kociuby, nazywanej również pociaskiem. Aby sprawdzić, czy piec jest dostatecznie rozgrzany, gospodyni wrzucała do środka garść mąki. Jeśli ta się szybko spaliła, oznaczało to, że piec jest za gorący. Jeśli mąka się tylko przyrumieniła, był to znak, że można już wkładać ciasto. Na wypiek chleba wybierano odpowiednie dni. Przestrzegano zakazu pieczenia w piątki, również w Wielki Czwartek oraz w Dzień Zaduszny.
Chleb pieczono zazwyczaj raz na tydzień, a gdzie żyło się zamożniej to i dwa razy w tygodniu.


W gospodarstwie nic się nie marnowało. Wymłócona słoma żytnia była wykorzystywana do wykonywania tzw. kiczek, czyli pojedynczych wiązek, z których układano strzechę na dachu. Część słomy po młóceniu stanowił paszę czy ściółkę dla zwierząt, a plewy, czyli drobny odpad z kłosów, po wymieszaniu z gliną, wykorzystywano do uzupełniania ścian czy polep (podłóg glinianych).

© Caritas Diecezji Rzeszowskiej 2021. Realizacja: OPTeam S.A.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje.